fbpx
Paweł M. Nawrocki wrzesień 2007

„Jestem małym ołówkiem w reku Boga”

Dziesięć lat temu, 5 września, odeszła do wieczności Matka Teresa z Kalkuty, Założycielka i Przełożona Zgromadzenia Misjonarek Miłości, Laureatka pokojowej nagrody Nobla, 19 października 2003 r., po wyjątkowo krótkim procesie beatyfikacyjnym, zaliczona przez Jana Pawła II do grona błogosławionych.

Artykuł z numeru

Milczenie świata. Mass media wobec ludobójstwa

Matka Teresa mówiła o sobie, że jest “małym ołówkiem w ręku Boga”, ołówkiem, którym Bóg pisze jej dzieło. Bezgraniczne zaufanie Stwórcy pozwoliło jej na radykalizm w pójściu za Jezusem, w bezkompromisowym wcielaniu w życie Ewangelii Miłości. Pamiętając słowa Chrystusa: “wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili”, nie zważając na uwikłania społeczne, polityczne czy kulturowe, swoje życie poświęciła potrzebującym pomocy, bez względu na przynależność światopoglądową tych, którym niosła ulgę. Głosiła potrzebę szacunku dla wartość i godność ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

“Nasza praca – mówiła – wzywa nas, byśmy zobaczyli Jezusa w każdym człowieku. Chrystus powiedział nam, że to On jest głodny, On jest nagi, On jest spragniony. To On jest tym, który nie ma domu, tym, który cierpi. Te słowa Jezusa są naszym skarbem /…/. Biedni są Jezusem. Każdy człowiek jest Jezusem w Jego ubogim przebraniu.”

Przychodziła z pomocą najbiedniejszym z biednych, umierającym, żebrakom, trędowatym, chorym na AIDS, osobom upośledzonym. Opiekowała się sierotami, podrzutkami, kobietami upadłymi i prześladowanymi, ludźmi niepełnosprawnymi. Występowała w obronie nienarodzonych. Szczególną uwagę poświęcała tzw. “niedotykalnym” – osobom pozostającym poza hinduskim systemem kastowym, a więc traktowanym jak nie-ludzie. Posiadała zdolność uwydatniania w bliźnich tego, co najlepsze.

Misjonarki Miłości służą na całym świecie, także tam, gdzie głód i trąd są pojęciami całkowicie abstrakcyjnymi. Błogosławiona Matka Teresa mawiała: “największą nędzą jest poczucie bycia niechcianym i niekochanym, a tę biedę można znaleźć wszędzie, nawet w bogatych krajach; … odkryłam tam biedę dotkliwszą niż u nas: ubóstwo ducha, brak Miłości”.

Dla Hindusów, nie uznających kultu świętych, Matka Teresa była Mahatmą – Osobą Wielką Duchem, która, pojawiając się co jakiś czas na ziemi, swą niezwykłą mocą i postawą odmienia świat. Po śmierci żegnano ją jak męża stanu. I rzeczywiście była niejako Ambasadorem Pana Boga na ziemi. Niosła Miłość pośród nienawiści i rozłamów. Przekraczała granice różnic religijnych, kulturowych i etnicznych. Stąd przy katafalku z trumną Matki Teresy, po Mszy Świętej, będącej swego rodzaju nabożeństwem ekumenicznym, hołd składali jej, obok monarchów, prezydentów i wysokich dostojników z niemal całego świata, także przedstawiciele wszystkich indyjskich religii i wszystkich ugrupowań społeczno-politycznych.

Podczas Mszy beatyfikacyjnej Jan Paweł II mówił: “W całkowitym oddaniu się Bogu i bliźniemu Matka Teresa odnalazła największe spełnienie, żyjąc najszlachetniejszymi wartościami swej kobiecości. Chciała być znakiem “Bożej Miłości, Bożej Obecności, Bożego Współczucia” i przypomnieć w ten sposób o wartości i godności każdego z dzieci Bożych, “stworzonych do kochania i bycia kochanym”. /…/ Oddajmy cześć tej drobnej kobiecie zakochanej w Bogu, tej pokornej zwiastunce Ewangelii i niestrudzonej dobrodziejce ludzkości. Czcimy w Niej jedną z najbardziej znamienitych osobowości naszej epoki. Przyjmijmy Jej przesłanie i naśladujmy Jej przykład”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się