Mówiąc o prawach człowieka, Papież opowiedział się za ich uniwersalnym charakterem (podobnie uniwersalny jest podmiot tych praw: osoba ludzka) – ich powszechność nie może być zanegowana ,,w imię odmiennych kontekstów kulturowych, politycznych, społecznych czy religijnych”. W katalogu praw człowieka swoje miejsce musi znaleźć prawo do wolności religijnej rozumiane również jako prawo ludzi wierzących (właśnie jako wierzących) do udziału w życiu publicznym. Benedykt XVI w ONZ mówił też między innymi o ochronie środowiska naturalnego oraz prawie (i obowiązku wspólnoty międzynarodowej) do interwencji humanitarnej w sytuacji, gdy jakieś państwo nie jest w stanie zagwarantować ,,ochrony własnej ludności przed poważnymi i ciągłymi pogwałceniami praw ludzkich, jak również przed następstwami kryzysów wywołanych zarówno przez przyrodę, jak i przez człowieka”.
Z kolei, z perspektywy dialogu religijnego – bardzo ważnej dla wieloetnicznej, wielokulturowej i wieloreligijnej Ameryki – szczególnie istotne były: spotkanie ekumeniczne oraz spotkanie z przedstawicielami innych religii, wizyta w synagodze w Nowym Jorku i przesłanie skierowane do Żydów z okazji święta Pesach. I choć wydarzenia te nie wniosły nic, czego nie odziedziczylibyśmy po Janie Pawle II, to jednak stanowiły wyraźny znak, że Kościół katolicki nie zamierza się cofać, a tak ,,rewolucyjna” do niedawna linia Wojtyły (zwłaszcza wobec Żydów) staje się powoli dla Kościoła czymś zwyczajnym, niemalże codziennością. A przynajmniej staje się taka dla papieża Benedykta i – ufam w to – jego następców, bo na przełożenie tego wszystkiego ,,na dół”, na poszczególne diecezje i parafie, przyjdzie jeszcze trochę poczekać.
Dla Kościoła powszechnego wizyta Benedykta XVI w USA była ważna przede wszystkim ze względu na to, co Papież powiedział o przypadkach molestowania nieletnich przez (niestety, bardzo licznych) duchownych. Benedykt mówił o tym aż pięciokrotnie (już w czasie konferencji prasowej na pokładzie samolotu stwierdził, że ,,kto dopuścił się pedofilii, nie może być kapłanem”). Papież bardzo jednoznacznie opowiedział się za strategią ,,zero tolerancji” i przyznał, że odpowiedź hierarchii na zło pedofilii, ukryte wśród ludzi Kościoła, była ,,niekiedy udzielana w jak najgorszy sposób”. Trzeba podjąć, mówił, ,,bardziej stosowne środki zaradcze i dyscyplinarne”! ,,O wiele ważniejsze jest, by mieć dobrych księży aniżeli licznych księży”. Równocześnie Benedykt wyraźnie rozdzielił pedofilię od skłonności homoseksualnych niektórych księży i seminarzystów. Jego słowa, iż do święceń będą dopuszczane jedynie osoby ,,czyste”, można chyba rozumieć jako światło nadziei dla żyjących w czystości homoseksualistów, którzy odkrywają w sobie powołanie kapłańskie czy zakonne.
Priorytetem jest dla Papieża pomoc udzielana przez Kościół ofiarom pedofilii. Benedykt XVII nie pozostał tu jedynie na poziomie deklaracji, ale sam spotkał się z sześcioma osobami, które padły ofiarą wykorzystywania seksualnego przez księży z archidiecezji bostońskiej, z każdą rozmawiał (przede wszystkim słuchał i, jak powiedział jeden z uczestników tego spotkania, ,,miał łzy w oczach”), a potem się z nimi modlił, prosząc Boga i osoby skrzywdzone o wybaczenie owego grzechu popełnionego przez ludzi Kościoła. Na zakończenie spotkania kard. O’Malley, metropolita Bostonu, przekazał Ojcu Świętemu listę z imionami ponad tysiąca ofiar seksualnych nadużyć księży z ostatnich kilku lat. Ci ludzie będą odtąd w sercu Papieża i ,,przed jego oczami” – Biskup Rzymu będzie o nich pamiętał w swojej modlitwie i rachunku sumienia podejmowanym w imieniu Kościoła. Ta lista będzie także przestrogą, że Kościół musi pamiętać przede wszystkim o ,,owcach”, a nie tylko (jak dotąd w wielu takich przypadkach bywało) o ,,pasterzach”.