,,Żydzi żyją dla swoich brzuchów, gonią za dobrami tego świata. W bezwstydzie i chciwości są gorsi nawet od wieprzów i kozłów. Są opanowani przez diabłów, wydani duchom nieczystym. Zamiast się z nimi witać i odzywać się do nich choćby jednym słowem, powinniście się od nich odwracać, jak od zarazy i plagi ludzkiego rodzaju”.
Św. Jan Chryzostom
,,Jeżeli chrześcijaństwo polega na nienawiści do Żydów, wszyscy jesteśmy dobrymi chrześcijanami”.
Erazm z Rotterdamu
,,Wierzę, że działam dzisiaj zgodnie z wolą Wszechmocnego Stwórcy: broniąc się przeciwko Żydowi, walczę o dzieło Pana”.
Adolf Hitler
Hitlerowi wdzięczność
2 kwietnia 1945 roku, po śmierci milionów niemieckich żołnierzy i cywili, po klęsce Wehrmachtu i katastrofie niemieckiego państwa Adolf Hitler powiedział z dumą: „Świat pozostanie na zawsze wdzięczny narodowemu socjalizmowi za to, że zmiotłem Żydów z powierzchni ziemi w Niemczech i w Środkowej Europie”[1]. Przepowiednia Hitlera nie spełniła się. Świat, do głębi wstrząśnięty przekraczającymi wyobraźnię zbrodniami narodowego socjalizmu, odrzucił ideowe dziedzictwo Hitlera wraz z jego mistycznym antysemityzmem. Niemniej tu i ówdzie znaleźli się ludzie, którzy wprawdzie potępili hitleryzm, lecz wdzięczności za zniszczenie Żydów nie mogli mu odmówić. Ta wdzięczność bywała cicha i dyskretna, bywała także wyrażana otwarcie, między innymi w Polsce. Wspomina o niej Jan Tomasz Gross w swojej głośnej książce Strach[2].
W sierpniu 1945 roku w czasie powiatowego zjazdu PSL w Bochni jeden z mówców, wnioskując o wysiedlenie Żydów z Polski, podkreślił, że „Hitlerowi należałoby podziękować za wyniszczenie Żydów”. Przewodniczący zebrania odebrał wprawdzie głos mówcy i potępił jego przemówienie, lecz oficjalny sprawozdawca zdążył odnotować reakcję sali: „burzliwe oklaski i brawa”[3]. Klaskali zapewne nie wszyscy, lecz ci, którzy podzielali przekonania mówcy, często w okresie powojennego rozprzężenia moralnego w Polsce ujawniali swoje uczucia. Bywało, że nie poprzestawali na wdzięczności, lecz wyrażali pragnienie dokończenia dzieła Hitlera. „Nie wykończyli was Niemcy, my was wykończymy” – nieraz wykrzykiwali do Żydów w 1945 roku milicjanci z województwa rzeszowskiego[4]. A w okresie tak zwanych wydarzeń kieleckich dwaj wojskowi wołali do Żydów: „My was wszystkich wymordujemy, bo Hitler was nie wymordował”[5]. Moralna zapaść? Niekoniecznie. Raczej wybuch głęboko zakorzenionych, choć nie zawsze jawnych, prastarych uczuć i stereotypów, od wieków wpajanych ludziom przez nauczycielski głos chrześcijaństwa. Jeszcze w roku 1961, kiedy w Jerozolimie toczył się proces Adolfa Eichmanna, pewien ksiądz z Tel Awiwu ubolewał: „Szkoda, że nie wymordowano ich więcej”[6].