fbpx
Andrzej Paszewski listopad 2008

Dylemat Europy: Czy udział w wyścigu ekonomicznym czyni ją przyjazną człowiekowi?

Jeśli Europa będzie chciała za wszelką cenę gonić Stany Zjednoczone, korzystając z tej samej co one strategii rozwoju, to być może zwiększy innowacyjność, polepszy wydajność pracy, stanie się bardziej konkurencyjna, ale wątpliwe, czy będzie w stanie jednocześnie redukować bezrobocie i rosnącą polaryzację ekonomiczną społeczeństwa, chronić klimat i środowisko, zapewnić stabilność rodzinie.

Artykuł z numeru

I wojna światowa. Koniec czy początek Europy?

Europa od szeregu lat boryka się z wieloma problemami: zbyt wolny wzrost gospodarczy, bezrobocie, wykluczenie społeczne, trudności w finansowaniu służby zdrowia i utrzymaniu systemów emerytalnych, kryzys demograficzny, a także nasilające się skutki zmian klimatycznych*.

Chcąc sprostać tym wyzwaniom, w roku 2000, na szczycie w Lizbonie, Komisja Europejska zaproponowała program przekształcenia Europy w najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata do roku 2013, a 5 lat później sprecyzowała zadania, skupiając się na „zapewnieniu silnego, trwałego wzrostu oraz tworzeniu większej liczby lepszych miejsc pracy”… Mają być podjęte kroki, „aby wszyscy Europejczycy korzystali z dobrodziejstw społeczeństwa charakteryzującego się dużym zatrudnieniem, wysokim poziomem bezpieczeństwa socjalnego oraz czystym środowiskiem naturalnym”. W programie znalazły się też zalecenia zmierzające do ograniczenia zmian klimatycznych, większego wykorzystania „zielonej energii”, zwiększenia bezpieczeństwa zdrowotnego i gospodarowania zasobami naturalnymi w sposób odpowiedzialny.

Jest to więc program sprzyjający tworzeniu Europy przyjaznej człowiekowi. Rodzą się jednak pytania, czy stawiane w strategii lizbońskiej cele są ze sobą do pogodzenia, zwłaszcza że stanowi ona dodatkowy impuls w ostrym wyścigu ekonomicznym, w który zaangażował się świat zachodni. Jak pogodzić wizję ekspansywnego rozwoju gospodarczego z oszczędzaniem zasobów naturalnych i przeciwdziałaniem niekorzystnym zmianom klimatycznym? Czy walka z konkurencją, wywołana liberalizacją rynku, nie pogłębi dewastacji środowiska? Czy zmniejszanie kosztów produkcji i zwiększanie wydajności pracy nie doprowadzą do redukcji miejsc pracy? Czy cięcia tych kosztów nie dotkną ochrony środowiska? Czy surowe prawa i regulacje ekologiczne oraz nakłady na świadczenia społeczne nie zahamują rozwoju gospodarczego?

Problemy te zahaczają o różne dziedziny, które są przedmiotem specjalistycznych debat. Rzecz jednak w tym, że o wielu z nich, a czasem o wszystkich, trzeba myśleć jednocześnie, bo trzeba im jednocześnie stawiać czoło. Tymczasem, czy ktoś słyszał o konferencji poświęconej na przykład przeciwdziałaniu bezrobociu i niekorzystnym zmianom klimatycznym? Mnie samemu, jako biologowi, najbliższe są problemy ekologiczne, ale w tych refleksjach chcę podjąć próbę spojrzenia całościowego na wspomniane problemy w oparciu o trochę danych i przemyślenia różnych autorów. Chodzi mi przede wszystkim o zwrócenie uwagi na potrzebę rozwiązywania tych problemów w sposób zintegrowany. Chciałbym skupić się głównie na bezrobociu i wykluczaniu społecznym, paradygmacie gospodarki wzrostu, zmianach klimatycznych i powszechnym zagonieniu ludzi w pracy.

Bezrobocie i wykluczenie społeczne 

Bardzo pouczające jest śledzenie trendów gospodarczych w ciągu ostatnich kilkunastu lat, ponieważ dobrze oddają one dynamikę zmian i pozwalają ocenić, czy idą one w oczekiwanych w strategii lizbońskiej kierunkach, a jeśli nie, to czy istnieją szanse ich zmian na pożądane. Szczególnie warto przyjrzeć się Stanom Zjednoczonym, na które Europa spogląda jako na konkurenta, a jednocześnie czasem usiłuje naśladować ich strategie rozwojowe.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się