Na początku października 1939 Nałkowska, jak wielu innych, wraca do Warszawy z tułaczki na wschód i doznaje życia, w którym dużą część czasu pochłania troska o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb. „Kupiłyśmy z mamą korzec kartofli, mamy też przyrzeczoną tonę węgla. Ja nie zarabiam nic i, jak wiadomo, nie mam też pieniędzy. Gotuję, zmywam, sprzątam”[1] (17 XI 1939) – oto jeden z typowych zapisów tego dziennika. Wcześniej tego rodzaju bardzo powszednich, przyziemnych, by tak rzec, zapisów było w nim stosunkowo mało. Teraz wysuwają się one na plan pierwszy, a ich tematem staje się problem zaopatrzenia w najbardziej elementarne, niezbędne produkty, a także związana z tym kwestia znalezienia potrzebnych środków do życia. Pisarka uznaje teraz za warte zapisu to, czego wcześniej nie dostrzegała: palenie w żelaznym piecyku, cerowanie pończoch, sprzątanie, przygotowywanie codziennych posiłków. Jednocześnie wciąż towarzyszy jej poczucie „dziwności” okupacyjnego istnienia.
Podobnie dzieję się w dzienniku Stanisława Rembeka. Autor wydanych w dwudziestoleciu powieści W polu i Nagan, traktujących o wojnie z bolszewikami 1920 roku, w czasie okupacji hitlerowskiej mieszka pod Warszawą, w okolicach Grodziska, dojeżdżając tak jak inni co jakiś czas do Warszawy kolejką EKD (tak samo dojeżdża mieszkający w niedalekim Stawisku Jarosław Iwaszkiewicz). W czasie okupacji Rembek prowadzi dziennik, który – we wstępie do jego drukowanego wydania – Marek Nowakowski nazwał fascynującym z powodu „gęstego od drobnych faktów opisu codzienności tamtych lat. Pisarz ten – pisze dalej Nowakowski – posiadał szczególny dar notowania spraw drobnych i codziennych obracając się w kręgach społecznych typowych dla podwarszawskich osad. Jego sąsiedzi i znajomi to robotnicy kolejowi, rolnicy, pracownicy magistratu, nauczyciele z miejscowych szkół, oficer rezerwy, sędzina, adwokat, były burmistrz, kamienicznicy, rzemieślnicy, restaurator i wielu innych. W beznamiętnym opisie codzienności okupacyjnej występują rozmaite ludzkie postawy, poczynając od egoistycznej woli przetrwania za wszelką cenę, po budzący się sprzeciw, chęć oporu i aktywnej walki z hitlerowskim najeźdźcą”[2].
Te dwa dzienniki, najbardziej chyba ze wszystkich dzienników pisarzy okupowanej Warszawy są nasycone zapisami codzienności. Dlatego chcę je uczynić najważniejszym punktem odniesienia dla mojego tekstu. Spośród innych dzienników prowadzonych wtedy w Warszawie możemy wskazać także diariusze Marii Dąbrowskiej, Karola Irzykowskiego, Andrzeja Trzebińskiego, nie zapominając jednak że dzienniki pisarzy, najczęściej wydawane drukiem, to tylko niewielki procent praktyki diarystycznej uprawianej w czasie okupacji w sposób bardzo intensywny, zarówno po stronie aryjskiej, jak i w getcie. Nic dziwnego więc, że właśnie dzienniki, dokonywane na bieżąco zapiski, notatki, kroniki (dwie najważniejsze to: Kronika lat wojny i okupacji Ludwika Landaua oraz Kronika getta warszawskiego Emanuela Ringelbluma) stanowią bardzo ważny materiał dla opracowań traktujących o życiu w okupowanej stolicy.