Swymi korzeniami sięga on epoki oświecenia, kiedy starano się zrekonstruować obraz Jezusa historycznego niezależnie od wiary Kościoła („pierwsze poszukiwanie”), a jednocześnie stanowi reakcję na „drugie poszukiwanie”, w którym koncentracja na wykazywaniu związku między Jezusem i rodzącym się chrześcijaństwem prowadziła rzekomo do wyrywania Założyciela chrześcijaństwa z Jego żydowskiego środowiska. Geza Vermes (ur. w 1924 roku na Węgrzech) zajmuje w tym gronie uczonych miejsce szczególne. Najpierw dlatego, że otrzymał katolicką formację i wkrótce po II wojnie światowej przyjął święcenia kapłańskie. Z biegiem czasu odkrył jednak swoje żydowskie korzenie i – w 1957 roku – porzucił katolicyzm na rzecz judaizmu. Vermes studiował między innymi w Louvain, gdzie uzyskał doktorat z teologii na podstawie dysertacji dotyczącej zwojów znad Morza Martwego. Natomiast po roku 1957 prowadził wykłady z judaizmu na uniwersytetach w Newcastle i Oxfordzie. Zasłynął przede wszystkim jako znawca pism qumrańskich, wydając je w języku angielskim.
Książka Twarze Jezusa (w oryginalnej wersji angielskiej The Changing Faces of Jesus; 2000) stanowi – jak stwierdza sam autor – dopełnienie trylogii o Jezusie historycznym: Jesus the Jew (1973; wydanie polskie: Jezus Żyd. Ewangelia w oczach historyka, 2003), Jesus and the World of Judaism (1983) i The Religion of Jesus the Jew (1993) .
Moje podejście do studiów nad Jezusem – wyjaśnia uczony – cechuje konkretny punkt widzenia: wyobrażam sobie Nowy Testament nie jako niezależną i autonomiczną kompozycję literacką stojącą poza światem żydowskim, lecz spoglądam nań przez pryzmat ówczesnej cywilizacji judaistycznej, która stanowi równocześnie kontekst pierwotnego Kościoła chrześcijańskiego (s. 10).
Geza Vermes twierdzi, że teologowie chrześcijańscy traktowali przez długie wieki literaturę żydowską jedynie jako „służącą” w odniesieniu do Ewangelii jako „pani”. „Postępowanie, jakie proponuję – powiada – jest o wiele bardziej demokratyczne. Obu stronnictwom został przyznany głos, i to głos równy” (s. 11). Mając świadomość, że aramejskie orędzie Jezusa zostało przeszczepione na grunt hellenistyczny, autor pragnie odnaleźć „drogę powrotną do żydowskiego Jezusa”.
Postanowiłem – wyjaśnia – rozpocząć od boskiego Chrystusa, a potem podjąć kroki w odwrotnym kierunku, po to, by szukać Jezusa ludzkiego. Tak więc w teologicznym diminuendo przemieścimy się z Everestu Ewangelii św. Jana i z wysokich szczytów listów św. Pawła w kierunku Jezusa, którego wizerunek przechowały gminy judeochrześcijańskie, a więc postaci z tego świata, widocznej na wzgórzach Dziejów Apostolskich i na równinie Ewangelii synoptycznych. Mamy nadzieję, że w końcu uda nam się uchwycić sylwetkę prawdziwego Jezusa, kryjącego się w relacjach Marka, Mateusza i Łukasza (s. 14).
Zacznijmy zatem od Jana, nazwanego w tej książce „odmieńcem pośród ewangelistów”. Zdaniem Gezy Vermesa, jego Ewangelia tak bardzo różni się od Ewangelii synoptycznych, że mogła zostać zaakceptowana jedynie przez adresatów niezwiązanych bezpośrednio z Jezusem i Jego naocznymi świadkami (zob. s. 33). Stanowi ona efekt mistycznych przemyśleń wykształconego Żyda lub światłego Greka, działającego na progu II wieku wśród chrześcijan pochodzących z pogaństwa (zob. s. 20). W Prologu wizerunek Jezusa przybiera rysy greckie, inspirowane pismami Filona Aleksandryjskiego: Jezus jest jednorodzonym Bogiem na łonie Ojca, przychodzącym na ziemię Boskim Logosem, który zbawia świat. Według Vermesa,