fbpx
Adam Hernas maj 2010

Zarządzanie korporacyjne a zarządzanie organiczne – alternatywa czy konfrontacja

Chodzi mi o zachwianie równowagi pomiędzy gospodarowaniem organicznym nastawionym na rozwój ewolucyjny, często ściśle uzależniony od sprzyjających okoliczności, a gospodarowaniem wizjonerskim, które niejako samo sobie może stwarzać warunki dla rozwoju ofensywnego i całościowego.

Artykuł z numeru

Korporacja z ludzką twarzą

Na początku muszę wyraźnie zastrzec, że moje opinie opierają się na obserwacjach i doświadczeniach, jakie są mi dostępne w ramach codziennej praktyki zarządzania średniej wielkości przedsiębiorstwem, nie wynikają natomiast z badania danych statystycznych ani też z wiedzy podręcznikowej w zakresie ekonomii. To, co staram się tu przedstawić, jest próbą uogólnienia pewnych konkretnych danych wyjściowych, które, moim zdaniem, mogą być reprezentatywne dla zjawisk w skali makro.

Model korporacyjny, który zdominował współczesną przestrzeń gospodarczą, poddawany jest coraz silniejszej krytyce zwłaszcza w kontekście ostatniego kryzysu. Dość łatwo można sformułować listę grzechów, jakie niewątpliwie ma on na swoim sumieniu, i nie jest wielką sztuką pokazać, jak bardzo przyczynił się najpierw do nakręcenia globalnej spirali spekulacyjnej, a następnie do niespotykanego w historii załamania. Trzeba jednak jasno postawić pytanie: czy możliwy jest dziś jakiś inny sposób wieloszczeblowego zarządzania w skali międzykontynentalnej, który zdołałby uniknąć niebezpieczeństw i patologii, jakie może ciągnąć za sobą organizacja korporacyjna?

By odpowiedzieć na to pytanie, konieczne jest przynajmniej postawienie jednej tezy wyjściowej i przeprowadzenie kilku podstawowych rozróżnień. Najpierw musimy się zgodzić, że zarządzanie bezpośrednie prowadzone najczęściej przez głównego właściciela, choć istotnie możliwe w bardzo różnej skali, nie jest realną alternatywą dla rozbudowanych organizacji globalnych. Niewielu jest takich menadżerów-właścicieli, którzy są zdolni do kierowania dużymi zespołami chociażby na zasadzie pewnego etosu pracy organicznej czy też charyzmatycznego przywództwa.

Następnie trzeba wyraźnie oddzielić te organizacje, które mają prostą strukturę własnościową, to znaczy w których da się zidentyfikować personalnie określonego i stabilnego właściciela biorącego odpowiedzialność za długofalowy rozwój i charakter prowadzonego biznesu, od tych, które poddane są regułom mniej lub bardziej doraźnej gry rynkowej (własność przedsiębiorstwa jest ciągle przedmiotem obrotu na przykład w ramach giełdy – przedsiębiorstwa stale wystawione na sprzedaż).

Dalej trzeba rozróżnić organizacje, które powstały w procesie stopniowego rozwoju, najczęściej zachowując ciągłość i kulturę zarządzania jak i profilu działalności, osiągając specjalizację w danej branży, od tych, które stworzono od razu jako gotowe duże projekty inwestycyjne. W tym drugim przypadku trudno jest uniknąć elementów pewnej abstrakcyjnej wizji z konieczności oderwanej od aktualnego stanu rzeczywistości albo wyobrażonej projekcji w daleką przyszłość często obciążonej również jakąś ideologią.

Nie bez znaczenia jest pochodzenie kapitału, to znaczy fakt, czy kapitał jest wyłącznie prywatny czy też uczestnikiem danego przedsięwzięcia jest państwo. W drugim przypadku istnieje zagrożenie wpływu logiki biurokratycznego zarządzania, mniejszego lub większego uzależnienia od bieżącej sytuacji politycznej, jak również manipulacyjnego podejścia do zysku, który zawsze może być przejęty na doraźne potrzeby publiczne.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się