KATARZYNA POLAK, socjolog
W ramach wolontariatu zajmuję się nauczaniem języka polskiego obcokrajowców w Centrum Pomocy Uchodźcom PAH. Pracuję z grupą ludzi pochodzących z Afryki, Ameryki Łacińskiej i Azji. Dlaczego wybrałam taki projekt? Bo wiem, że znajomość języka kraju, w którym się mieszka, jest niezwykle ważna, jest warunkiem integracji i sprawnego funkcjonowania w nowej społeczności. Poza tym bardzo lubię bezpośredni kontakt z obcokrajowcami.
Mam 4-letnie doświadczenie w pracy z uchodźcami z czasów studenckich w Lublinie. Byłam wtedy wolontariuszką w programie Pomoc Uchodźcom, kierowanym do mieszkańców Ośrodka dla Cudzoziemców, zamieszkiwanym głównie przez Czeczenów, potem też Kurdów i Gruzinów. Było to dla mnie bardzo ważne, dlatego po przeprowadzce do Warszawy postanowiłam kontynuować taką formę działalności. Szerzej – wolontariat jest dla mnie „sposobem na życie”. Na pewno duże znaczenie miał przykład mojego środowiska rodzinnego, od zawsze byłam w domu uwrażliwiana na potrzeby innych i wartość niesienia bezinteresownej pomocy.
Najtrudniejsze są dla mnie wyzwania związane z samą specyfiką pracy nauczyciela języka obcego, czyli przezwyciężenie w uczniach lęku przed mówieniem po polsku, obawy przed ośmieszeniem się, pewnego strachu i przekonania uczestników zajęć, że język polski jest tak trudny, że nie będą w stanie się go nauczyć.
Nie przypominam sobie momentów jakiegoś szczególnego zaskoczenia. Może dlatego, że pracuję z cudzoziemcami od 4 lat, a elementy zaskoczenia najpowszechniejsze są chyba na początku takiej „przygody”. Ale pamiętam, że bardzo obawiałam się tego pierwszego kontaktu z uczestnikami zajęć, miałam tremę, zaskoczyło mnie, jak dobrze mnie przyjęli, jak są na mnie otwarci. To, że jestem akceptowana przez uczniów, bardzo ułatwia mi prowadzenie zajęć.
Praca zarazem jest i nie jest łatwa, na pewno wymaga zaangażowania i systematyczności, ale z tym akurat nie mam problemu. Na pewno nauczanie w ogóle, jeśli chce się to robić odpowiedzialnie, wymaga pewnego nakładu pracy i wysiłku, ale jest to wysiłek bardzo satysfakcjonujący.
Niczego nie straciłam, będąc wolontariuszem, a zyskałam bardzo wiele: poczucie robienia czegoś ważnego i potrzebnego, poczucie akceptacji, misji. Wolontariat daje mi bardzo dużo satysfakcji, na pewno też poszerza horyzonty, uwrażliwia i kształtuje poczucie odpowiedzialności i społecznego zaangażowania.
Dzięki kilkuletniemu doświadczeniu mam raczej trzeźwe spojrzenie na wolontariat. Myślę, że wolontariusze to ludzie tacy sami jak inni, a nie żadna grupa „świętych wybrańców”, pod każdym względem idealnych jednostek. Ale to dobrze, to znaczy, że wolontariuszem tak naprawdę może być każdy, niezależnie od wieku, wykształcenia, zainteresowań.
Na pytanie o to, czy żałuję zostania wolontariuszem, mogę odpowiedzieć tylko jedno – nie żałuję.
ALEKSANDRA AHMED, ekonomistka, przedsiębiorca.
Wspólnie z grupą studentów stanowiliśmy swojego rodzaju grupę wsparcia dla rodzin z dziećmi upośledzonymi umysłowo. Nie była to ściśle określona forma działania. Czasami była to wizyta na niedzielnym obiedzie, czasem zabranie podopiecznego („mumina”, „muminka”) na spacer.