Agnieszka Graff
Umysł dialogiczny, nadmiernie optymistyczny
Obirek jest mi bliski, gdy diagnozuje „upolitycznienie religii” i „ureligijnienie polityki” jako choroby współczesnej Polski. Nie podzielam natomiast jego optymizmu co do dialogicznego potencjału chrześcijaństwa.
Podczas lektury Umysłu wyzwolonego Stanisława Obirka z mediów docierały do mnie echa dwóch zdarzeń z pozoru do siebie nieprzystających, a jednak jakoś bliźniaczych i dla współczesnej Polski symptomatycznych.
Po pierwsze, czytałam kolejne recenzje i omówienia Złotych żniw Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross – strzępy pokracznej niby-debaty, pełnej uników, zaprzeczeń i podszytej lękiem narodowej agresji.
Po drugie, w tle przygotowań do beatyfikacji Jana Pawła II pojawił się news dla mnie prawdziwie zadziwiający: kardynał Stanisław Dziwisz przekazał Robertowi Kubicy, poturbowanemu w wypadku kierowcy Formuły 1, relikwiarz z fragmentem sutanny i kroplą krwi papieża Polaka. Media zapewniały mnie, że większość moich rodaków wierzy w działanie relikwii i wyzdrowienie Kubicy.
Taki jest też – w moim odczuciu – współczesny polski katolicyzm: to ludowa religijność bez Boga, zestaw przesądów raczej niż wiara. To religia w służbie polityki, obsługuje bowiem raczej potrzebę budowania tożsamości etnicznej niż jakiekolwiek potrzeby duchowe. Istotnym aspektem tej mentalności jest niemożność skonfrontowania się z mrocznymi aspektami polsko-żydowskiej przeszłości. Ten sam Kościół hierarchiczny, który daje polskiemu kierowcy relikwie po polskim papieżu, nie reaguje na opisane w Złotych żniwach przerażające fakty z polskiej historii – nawet te dotyczące milczenia Kościoła wobec mordowania Żydów.
Przytaczam te dwa zdarzenia, bo niczym w soczewce skupiają religijno-narodową mentalność, dla której książka Obirka ma być wyzwaniem. Dramatycznym, ale przecież z góry skazanym na porażkę. Kluczowe miejsce w polskiej pobożności zajmuje już nawet nie Maryja, ale „nasz papież”, któremu budujemy kolejne pomniki. Czołowy przedstawiciel polskiego Kościoła aktywnie wspiera ten typ religijności, gdy zajmuje się rozdzielaniem cielesnych resztek po Karolu Wojtyle, wyjaśniając przy tym ciepło, że „Jan Paweł II również uprawiał sport i lubił ludzi sportu”. Katolicka Polska, którą Obirek chciałby potrząsnąć – Polska Dziwisza i Kubicy – takich książek jak Umysł wyzwolony – obawiam się – nie czytuje.
Rozmowa o kryzysie
Umysł… to książka mądra i poruszająca, chociaż moim zdaniem pomija istotne dla swej tematyki obszary, a w swojej wymowie jest nadmiernie optymistyczna. Jest to zbiór erudycyjnych, a chwilami bardzo osobistych esejów z pogranicza teologii, filozofii kultury i historii idei.
Umysł… to odważna wyprawa intelektualna kogoś, kto uwolnił się od Kościoła jako instytucji, ale pozostał katolikiem – człowiekiem głęboko wierzącym. Jest zatem Obirek „umysłem wyzwolonym” i jako taki szuka odpowiedzi na kluczowe w jego sytuacji pytania o relację między wiarą a instytucjami, religią a polityką. Jak to się dzieje – pyta – że uwalniający potencjał religii przeradza się w opresyjny system instytucji? Czy wiara może pozostać wobec tych instytucji autonomiczna?