fbpx
Miłosz Puczydłowski czerwiec 2011

Norwescy katolicy. Religia bez kultury

Gdy pierwszego popołudnia po moim przyjeździe dostałem wiadomość od przyjaciela, który w zeszłym roku wstąpił do katolickiego seminarium duchownego w Oslo, że spotykamy się po 22.00 w jednym z klubów w Grønlandzie, w centrum miasta, nie uwierzyłem. Pomyślałem, że mój norweski po dłuższej przerwie jest tak kiepski, że mylę godziny i daty. Potem przestałem się specjalnie dziwić. Nie wiedziałem tylko, jak opowiedzieć o tym w Polsce.

Artykuł z numeru

Kreatywna Polska?

Inne czasy

Jest sobota, wieczór. O tej porze miasto się bawi. Ulice pełne są głośnych, nieraz zbyt głośnych, posuwających się często chwiejnym krokiem młodych ludzi. Dla porządku dodam, że nadchodzi pierwsza niedziela Wielkiego Postu. Choć tu, w stolicy postreligijnej, dostatniej i spokojnej Norwegii, nie ma to chyba większego znaczenia. Surowa, protestancka obyczajowość przetrwała u Skandynawów jedynie w ich stosunku do kradzieży i śmiecenia na ulicy. Siedzimy w małym, przytulnym pomieszczeniu na parterze kamienicy przy Akersveien 5. Młody chłopak o wietnamskich rysach twarzy przynosi kolejne dwie butelki wina, co spotyka się z entuzjastycznymi okrzykami reszty. Na kanapie dziewczyny i chłopacy. Siedzą na przemian, żeby milej było rozmawiać. Zwyczajna studencka impreza. Jesteśmy w Katolickim Wyższym Seminarium Duchownym im. Øysteina Erlendssona w Oslo. Za ścianą śpi biskup. No, prawie za ścianą.

Mój przyjaciel Ludvik jest seminarzystą. Poznaliśmy się dwa lata temu, gdy studiowałem w Oslo na wymianie studenckiej. Teraz śmiejemy się z udanego żartu, że programy wymiany powinny połączyć seminaria polskie z tym norweskim. Byłby to z pewnością „szok kulturowy”. Dla obu stron. Obraz Ludvika chrześcijanina był dla mnie zawsze ilustracją chrześcijaństwa w Norwegii. Chrześcijaństwa świeżego, pozostającego w bardzo bliskim kontakcie ze świeckim światem i laickim stylem życia, nieporośniętego gąszczem kulturowych rytuałów, zwyczajów, przepisów, konwencjonalnych praktyk. Poza surowym, protestanckim obyczajem poszanowania cudzej własności i dobra wspólnego właściwie nie powstała tu konwencjonalna kultura religijna, która wtórnie chciałaby zająć miejsce samej religii. Złośliwi twierdzą, że Skandynawia jeszcze dobrze nie zdążyła się ochrzcić, a już przyszła reformacja. Nie zdołali jeszcze doczytać do końca Lutra, a tu już XXI wiek, sekularyzacja i epoka postreligijna.

No tak, ale kolczyki z twarzy zdjął! – przemyka mi przez myśl, gdy patrzę na Ludwika. Nie zapomnę tego nigdy, gdy byliśmy razem na mszy w Polsce, a ja, zamiast się modlić, z niepokojem zastanawiałem się, która z leciwych pań pierwsza podejdzie i rozpocznie awanturę.

 

Ludvik ochrzcił się dwa lata temu. Gdzieś w połowie swoich studiów na romanistyce w Oslo, już po roku spędzonym w Paryżu, po dłuższej przyjaźni z dominikaninem Arnfinnem Haramem. Z sentymentem wspomina przykład dziadka, którego nazywa najlepszym przyjacielem w życiu. Konwersja z luteranizmu na katolicyzm dwudziestoparoletniego młodzieńca w powojennej Norwegii – to wymagało odwagi! „Teraz są inne czasy…” – mówi.

Razem

Rzeczywiście, czasy się zmieniły. Kościół luterański nadal jest co prawda kościołem państwowym, a pastor utrzymywanym z rządowego budżetu urzędnikiem, który po ukończeniu studiów teologicznych sam rozsyła CV do parafii, szukając tym samym możliwości zatrudnienia. A jednak od kilku lat w Menighetsfakultet (Wyższej Szkole Teologii) równolegle z protestantami studiują też katolicy. No tak, stąd te dziewczyny, które widziałem w sobotę… – przychodzi mi na myśl – to po prostu koleżanki ze studiów. Większość zostanie pastorkami. Oczywiście nie wszystkie zajęcia odbywają się razem, ale historia Kościoła, biblistyka, greka, łacina i kilka innych przedmiotów są wspólne. Seminarzyści chodzą więc na zajęcia ze studentami, przyjaźnią się, umawiają na piwo. „A dlaczego pierwszego dnia mogliśmy spotkać się dopiero po 22.00? No bo wspólnie odmawiamy liturgię godzin w seminarium. Nie mogłem przyjść wcześniej” – tłumaczy się Ludvik.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się