Co sprawiło, że w swojej pracy naukowej zajęła się Siostra wprowadzaniem perspektywy feministycznej do teologii? Skąd wzięła się myśl, że w Kościele ukształtowanym w dużej mierze przez mężczyzn trzeba coś zmienić?
W latach siedemdziesiątych, kiedy zaczynałam pracę nad doktoratem, było już oczywiste, że pozycja ruchu feministycznego w społeczeństwie obywatelskim zyskuje na sile. Jego wpływy sięgały bardzo różnych dziedzin życia, a naturalną tego konsekwencją było pojawienie się również pytań o status kobiety w Kościele. Mimo że naszymi wykładowcami byli wtedy wyłącznie mężczyźni, miałam okazję poznać prace pierwszych teolożek feministycznych. Razem z innymi studentkami spotykałyśmy się regularnie z własnej inicjatywy, żeby czytać teksty autorek katolickich, takich jak Mary Daly, Rosemary Radford Ruether, Elisabeth Schüssler Fiorenzy i Anne Carr, ale też protestanckich – Letty Russell, Phyllis Trible i Susan Thistlethwaite.
Jednak najwięcej kontrowersji wywołał pewnego dnia ksiądz odprawiający mszę w kaplicy uniwersyteckiej, modląc się słowami: „Miłosierny Boże, łaskawy Ojcze i Matko nas wszystkich”. Bardzo mnie zaciekawiło, czy mówienie o Bogu w ten sposób jest uzasadnione i tak oto zaczęły się moje badania.
Jakie cele przyświecały na początku teologii feministycznej? Czy chodziło o dowartościowanie kobiet w Kościele, czy może o poszukiwanie bardziej trafnego, wielowymiarowego języka, którym można byłoby mówić o Bogu?
Ruch feministyczny zawsze miał na celu doprowadzenie do uznania pełnej godności kobiety jako osoby ludzkiej i przyznania jej wszystkich praw i obowiązków, które są tego konsekwencją. Badania pokazują, że kobiety, które stanowią połowę całej populacji Ziemi, wykonują trzy czwarte ogółu ludzkiej pracy, za co otrzymują jedną dziesiątą z całego przyznawanego na świecie wynagrodzenia. Kobiety stanowią także dwie trzecie wszystkich niepiśmiennych dorosłych, a razem z dziećmi, którymi się opiekują – trzy czwarte głodujących na świecie. Najważniejszym celem feminizmu było i nadal jest usunąć te nierówności zapisane w kulturze i w prawie.
Kiedy myśl feministyczna pojawiła się w teologii moralnej, dotyczyła właśnie takich problemów i kwestii sprawiedliwości społecznej. Z czasem zaczęto pisać o tym, że płeć nie jest jedynym czynnikiem, który kształtuje pozycję kobiet. Pojawiały się nowe prace badające wpływ rasy, pochodzenia etnicznego i społecznego czy zamieszkania na terenach objętych wojną. W perspektywie feministycznej zaczęto przywiązywać szczególną uwagę do ciała, pokazując, że akty przemocy, zagrażające najczęściej kobietom, są moralnie złe. Chodzi o takie sytuacje jak gwałt, który jest przecież napaścią na drugiego człowieka, przemoc domowa, handel kobietami i dziewczętami.
W teologii dogmatycznej prąd feministyczny pokazuje, jak można uwzględniać w teologicznych debatach kobiece doświadczenie wiary. Przykładem mogą być wysuwane przez kobiety propozycje zróżnicowania języka religijnego, który tradycyjnie był wypełniony metaforami króla, władcy, sędziego. Doprowadziły one do powstania szczegółowych badań ukazujących, w jaki sposób symbole, którymi określamy Boga, kształtują traktowanie kobiet. Jeśli zawsze przedstawiamy Boga, używając męskich wizerunków, wtedy mężczyźni są odbierani jako bardziej podobni Bogu niż kobiety. To z kolei wzmacnia ich władzę w rodzinie, w społeczeństwie i w Kościele.