fbpx
Janusz Poniewierski lipiec-sierpień 2012

Kamień, który łączy. 70. rocznica śmierci Edyty Stein

W kwietniu 1933 r. Edyta Stein skierowała do Piusa XI list, w którym błagała papieża i cały Kościół o głos protestu. „Obawiamy się – pisała – że jeśli [to] milczenie potrwa dłużej, wizerunek Kościoła będzie jak najgorszy”.

Artykuł z numeru

Polska przeprasza za powieść

Polska przeprasza za powieść

„Uderz w kamień [niem. Stein], a wytryśnie mądrość”. Taką oto dedykację, opartą na grze słów, napisał Edycie Stein – poproszony przez nią o to podczas balu maturalnego – prof. Roehl, dyrektor wrocławskiej Victoriaschule.

Wówczas, w roku 1911, ten kalambur był tylko pobożnym życzeniem starego belfra, odnoszącym się do przyszłości jednej z jego świetnie zapowiadających się uczennic – z czasem okazał się prawdziwym proroctwem. Jego prawdziwy sens odkryto, rzecz jasna, dużo później. Podobnie jak głębię symbolicznego znaczenia daty urodzin Edyty. Przyszła ona bowiem na świat we Wrocławiu 12 października 1891 r., w żydowski Dzień Pojednania, Jom Kippur. W ten właśnie dzień, w czasach, w których istniała jeszcze Świątynia jerozolimska, „arcykapłan wkraczał do [miejsca] Świętego Świętych i składał ofiarę pojednania za siebie i za cały lud”. Matka Edyty, Augusta Stein, która do końca życia pozostała pobożną Żydówką, „przywiązywała do tego faktu ogromne znaczenie i to, bardziej niż wszystko inne, sprawiło, że najmłodsze dziecko [czyli właśnie Edyta] było jej szczególnie drogie”. Dla pani Augusty tak szczególna data urodzin córki stanowiła znak Bożego wybrania. Może dlatego z takim trudem godziła się z życiowymi wyborami Edyty: najpierw z porzuceniem przez nią wiary, a potem z definitywnym, jak sądziła, odejściem od judaizmu: konwersją na katolicyzm, i w końcu z decyzją o zamknięciu się na zawsze w murach Karmelu.

Edyta była najmłodsza, urodziła się zaś – warto to dopowiedzieć – w rodzinie wielodzietnej. Jej rodzice, Augusta i Siegfried Steinowie, mieli jedenaścioro potomstwa, z czego czworo zmarło dosyć wcześnie. Mała Jitschel, jak nazywali ją najbliżsi, niedługo cieszyła się urokami beztroskiego dzieciństwa – kiedy miała zaledwie półtora roku, umarł nagle jej ojciec, a pani Augusta musiała wziąć na siebie ciężar prowadzenia rodzinnego przedsiębiorstwa handlu drewnem. A ponieważ sama „była córką kupca, zaś natura obdarzyła ją specyficznie kupieckimi zdolnościami”, rychło wyprowadziła firmę z długów i doprowadziła do jej rozkwitu.

Dzięki talentom matki rodzina Steinów stała się dość zamożna – oczywiście bez przesady. Wszak „nie było łatwo wyżywić i ubrać siedmioro dzieci – napisze po latach Edyta w mających charakter autobiograficzny Dziejach pewnej rodziny żydowskiej. – Nigdy nie głodowaliśmy, lecz przyzwyczajono nas do największej prostoty i oszczędności i coś z tego zostało nam do dzisiaj”.

Modlitwa tęsknoty

Jitschel już w dzieciństwie i wczesnej młodości dała się poznać jako osoba nader rozwinięta intelektualnie i spragniona wiedzy, wrażliwa i umiejąca postawić na swoim. Jako najmłodsza i uwielbiana przez rodzeństwo (między nią a najstarszym bratem Paulem było aż 19 lat różnicy), czuła w sobie ogromny potencjał. „W marzeniach – napisze w autobiografii – widziałam przed sobą wspaniałą przyszłość. (…) Byłam przekonana, że jestem przeznaczona do wielkich rzeczy i nie mieszczę się w ciasnym, mieszczańskim świecie, w którym się urodziłam”. Wcześniej niż inni – na własną prośbę – zaczęła szkolną edukację, a potem, pod wpływem jakiegoś kryzysu wewnętrznego, zdecydowała się ją przerwać. To właśnie wtedy utraciła wiarę w Boga i „całkowicie świadomie i z własnej woli” porzuciła jakiekolwiek praktyki religijne. W wieku 14 lat z właściwą sobie bezkompromisowością określała się jako ateistka. Z czasem powie o tym okresie życia, że „jej jedyną modlitwą była tęsknota za prawdą”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się