W miarę, jak teraźniejszość odchodzi ku przeszłości, w miarę ubywania świadków wydarzeń, na znaczeniu zyskuje pamięć. Chodzi o pamięć zbiorową, co nie oznacza wcale, że jest ona jednolita. Pamięć ta krzewi się w przestrzeni pomiędzy historia będącą we władaniu historyków i podręczników, względnie ustaloną i nie budzącą gorętszych debat politycznych, nie wpływającą bezpośrednio na nasze „dzisiaj” – a teraźniejszością, kształtującą się na naszych oczach i z naszym udziałem. To nade wszystko w tej przestrzeni zamieszkuje pamięć lub raczej pamięci, często skonfliktowane.
A tymczasem od 20 lat przeżywamy w Europie eksplozję pamięci. Wiąże się ona z czynnikami demograficznymi i politycznymi. Z jednej strony – odchodzą lub odeszli już świadkowie i uczestnicy wielkich wstrząsów dwudziestowiecznych, do których należały dwie krwawe wojny światowe. Zmiana pokoleniowa niesie ze sobą potrzebę nowego odczytania dziejowych znaków i znaczeń. Z drugiej – upadł Związek Sowiecki, a Unia Europejska powiększyła się aż o ośmiu nowych członków z Europy Wschodniej. Skutkiem tego procesu była możliwość artykulacji przez kraje dawnego bloku sowieckiego własnych pamięci, obecnych do tej pory jedynie w przestrzeni prywatnej.
Trzy płaszczyzny konfliktów pamięci
Eksplozji pamięci towarzyszyły i towarzyszą jednak rozmaite konflikty. Ich charakter w istotny, często negatywny, sposób wpływa na stosunki wewnętrzne w obrębie społeczeństw i relacje międzynarodowe. Z tego powodu analiza i próby przezwyciężania konfliktów pamięci mają fundamentalne znaczenie dla przyszłości Europy.
Chciałbym wyodrębnić trzy płaszczyzny wspominanych konfliktów. Pierwsza z nich ma charakter wewnętrzny – polega na silnej polaryzacji pamięci różnych grup w obrębie jednego społeczeństwa. Nie ma przy tym znaczenia, czy przyczyną rodzących się konfliktów są rzeczywiste odmienne doświadczenia przeszłości, czy też pamięć staje się jedynie zakładnikiem interesów ekonomicznych, ideologicznych czy etniczno-kulturowych. Druga płaszczyzna konfliktu wynika z pewnej asymetrii pamięci w krajach tzw. starej i nowej Europy, czyli między dawnymi a nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Trzecia płaszczyzna dotyczy stosunków między poszczególnymi narodami, najczęściej ze sobą sąsiadującymi, których przeszłość obfituje w zatargi, a których elity nie zdobyły się jak dotąd na gesty takie jak ten Adenauera i de Gaulle’a w katedrze w Reims w 1962 r. czy polskich biskupów z listem „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” z 1965 r. Oba te wydarzenia stały się kamieniami węgielnymi odpowiednio pojednania niemiecko-francuskiego i polsko-niemieckiego.
Konflikty wewnątrz narodów
Areną głębokich konfliktów pamięci wewnątrz poszczególnych narodów są właściwie wszystkie kraje dawnego bloku sowieckiego. Konflikty te są tym ostrzejsze, im bardziej poprzedni reżim blokował rzetelne rozrachunki z historią. Dotyczy to zwłaszcza państw, które stanęły po stronie hitlerowskich Niemiec w II wojnie światowej: Węgier, Rumunii, Słowacji czy Chorwacji. W tych krajach miało miejsce zjawisko – by odwołać się do kategorii niemieckiego socjologa Rainera M. Lepsiusa – „eksternalizacji” faszyzmu czy nazizmu, tj. uznanie, że został on tym narodom narzucony z zewnątrz, one zaś były przede wszystkim ofiarami, lub że faszyzm był jedynie dziełem niewielkiej zbrodniczej grupy. Podobne zmagania z przeszłością widoczne są jednak także gdzie indziej, np. w Hiszpanii na tle stosunku do wojny domowej (1936–1939) czy relacji pomiędzy Madrytem i regionami autonomicznymi, Katalonią i krajem Basków; w Belgii między Walonami i Flamandami; oraz we Włoszech, gdzie w dużej mierze przemilcza się okres faszyzmu i włoskiej wojny domowej z lat 1943–1948.