Tematyka naszych dyskusji należy chyba do najstarszych refleksji nad kondycją człowieka. Zarówno pojednanie, jak i przebaczenie mają dla mnie sens moralny i polityczny, przy czym obie kategorie się zazębiają. Samo słownictwo: „zadośćuczynienie”, „pokuta”, „żal” czerpią tutaj z języka religijnego, ale nie powinniśmy się łudzić, że pojednanie i przebaczenie w stosunkach międzynarodowych są podobne do relacji spowiednika i spowiadającego – wyznaje winę, otrzymuje pokutę, po czym następuje zadośćuczynienie i przebaczenie. W życiu społecznym i politycznym nie ma łatwego pojednania.
Warunki przebaczenia i pojednania
Chciałabym sformułować dwie tezy, które postaram się krótko uzasadnić. Po pierwsze, przebaczenie i pojednanie to długotrwały proces, który wymaga spełnienia określonych warunków. Po drugie – religia jest ważnym, ale tylko jednym z bardzo wielu czynników na drodze do pojednania i przebaczenia. Jeśli chodzi o pierwszą z tez, to przebaczenie jest dla mnie przede wszystkim aktem wewnętrznym – z tego też powodu mam problem z posługiwaniem się pojęciem pojednania w stosunkach politycznych i międzynarodowych. Wybaczenie jest zawsze skierowane w przeszłość, jest to swego rodzaju terapia pamięci, praca nad pamięcią, która ma uwolnić od obsesji wrogości, a przede wszystkim od żądzy zemsty; psychiatrzy nadają mu sens leczniczy. Pojednanie natomiast jest zorientowane w przyszłość, oznacza poczucie odpowiedzialności za przyszłe pokolenia, dystans do własnej narracji, który umożliwia nam wsłuchanie się w relację drugiej strony, także sprawcy. Najbardziej autentyczne moim zdaniem jest przebaczenie dokonane z dala od wielkiej polityki, też z dala od wielkich szlaków cywilizacyjnych, kiedy pozbawione jest koniunkturalizmu i kiedy wynika z wewnętrznej potrzeby wolności i suwerenności.
Jakie muszą być warunki przebaczenia i pojednania? Jest ich bardzo wiele. Na przykładzie moich obserwacji zmagania się Niemców z tym problemem mogę powiedzieć, że podstawowym warunkiem jest na pewno demokracja i wolność, stworzenie struktur społeczeństwa obywatelskiego. Jednocześnie trzeba przyznać, że mimo licznych apeli ze strony intelektualistów Niemcy przez pierwsze dziesięciolecia nie byli w stanie uporać się ze swoją winą. Dopiero stworzenie całego systemu edukacji, liczne inicjatywy tak aktorów świeckich, jak i kościelnych oraz ogromne nakłady finansowe na programy edukacyjne przyczyniły się do stopniowych zmian. Bez wątpienia kluczową rolę odegrały tu struktury państwa demokratycznego i dystans czasowy. Trzeba było najpierw poznać całą genezę zła, zrozumieć jego istotę, potrzebna była także zmiana generacyjna i zmiana uwarunkowań wewnętrznych, politycznych, całego otoczenia międzynarodowego. Innymi słowy – musiały dopiero powstać warunki dialogu, które mogły doprowadzić do pojednania. W samym bowiem dialogu nie ma jeszcze przebaczenia i pojednania, o czym wiemy od dawna, dość odwołać się np. do sformułowań papieskich encyklik, np. Jana XXIII czy Pawła VI już przed Soborem Watykańskim II, kiedy przypominano, że dialog musi być ciągle ponawiany. Dialog wymaga ponadto pewnego minimum wiedzy i przede wszystkim potrzeby wzajemności oraz klimatu zaufania.