Antoni Słonimski to postać trudna do rozszyfrowania. Pewne jest, że poeta był jedną z kluczowych osobistości XX-wiecznej kultury polskiej i chciał mieć wpływ na kształtowanie postaw polskiej inteligencji. Próba zrozumienia jego wyborów i poglądów, umieszczonych w historycznym kontekście, pokazywałaby przekształcenia części polskiej inteligencji (niekomunistycznej, ale lewicowej), będąc ważnym dokumentem historii Polski. Być może zresztą biografia ideowa jednego z mistrzów tej formacji pokazałaby, że już te początki były zapowiedzią przyszłych klęsk?
Wstępem do takiej biografii jest Słonimski. Heretyk na ambonie Joanny Kuciel-Frydryszak. Książka godna polecenia, świetna w lekturze, wciągająca bardziej niż niejeden kryminał – bo i biografia fascynująca (a przy tym napisana lekkim stylem), i dobrze zebrane źródła (także rozmowy ze świadkami). Dodatkowym atutem jest postawa autorki, czytającej biografię Słonimskiego z dużą wrażliwością, zarówno przez pryzmat jego poezji (często cytując wiersze dotychczas nieznane), jak i np. Wspomnień polskich Gombrowicza (świetny dokument klimatu 20-lecia). A jednocześnie autorka nie popada w czołobitność, nie ucieka od spraw w jego biografii trudnych (np. problem antysemityzmu Słonimskiego). Książka ma też wartość źródłową: podaje nowe fakty, opatrzona jest zwięzłymi przypisami oraz indeksem nazwisk. Trzeba jednak uważać, bo fakty czasem podawane są tu za źródłami wtórnymi (czy nie lepiej byłoby podawać cytaty np. z pierwodruków felietonów?), czasem bez wskazania źródeł (np. fakt kolportażu w 1940 lub 1941 r. w Londynie „żółtych ulotek informujących, kto z przybyłych jest Żydem”), wreszcie cytowane za samym bohaterem, a on tworzył przecież własną legendę (z tego niebezpieczeństwa autorka zdaje sobie sprawę, niestety zapewne w wielu miejscach skonfrontowanie mitu z innymi materiałami było niemożliwe – w biografii źródłowej taką próbę trzeba by jednak podjąć). Sama autorka napisała, że Słonimski potrafił wymyślić książkę, aby łatwiej polemizować z poglądami; zmyślił też kongres esperantystów. Ponieważ wiele informacji podawanych bez odnotowania źródła pochodzi od samego Słonimskiego, warto było zaznaczyć to jakimś ogólnym zastrzeżeniem.
Dzieje legendarne
Styl książki, stanowiący jej zaletę, sugestywnością opisu może też czasem wprowadzać w błąd (czy faktycznie w czasie, kiedy rodzice wieźli Antoniego do chrztu, jego dziadek Chaim Zelig Słonimski modlił się w synagodze – czy tylko „mógł się modlić”?). Czy SB rzeczywiście zaczęła podsłuchiwać Słonimskiego dopiero po 1956 – czy tylko takie podsłuchy do dzisiaj odnaleziono? Oczywiście styl byłby cięższy, ale efektowne skróty myślowe mogą przyczynić się do powstania nowej legendy.
Zdarzają się też czasem uproszczenia, choćby w ukazaniu stosunku Słonimskiego do cenzury (jako prezes ZLP często dyplomatycznie bagatelizował przecież za granicą jej znaczenie, mówiąc o „dwóch cenzurach” – instytucjonalnej i wydawniczej). Pojawiają się też błędy wynikające zapewne z pośpiechu – np. na plenum ZLP w 1964 przeciw likwidacji „Nowej Kultury” nie występowała tylko tzw. grupa „Europy”, do której zresztą poeta nie należał; pismo Staszica Słonimski sprzedał Muzeum Narodowemu, jak jest w tekście – czy Bibliotece Narodowej, jak głosi spis ilustracji? Podobnych pomyłek jest jeszcze kilka.