Powstawaniu państwa Izrael towarzyszyła bardzo jasna, wspólnotowa narracja w duchu syjonizmu: kibuce miały stworzyć sprawiedliwy model ekonomiczny, społeczeństwo jednoczyło się w imię budowania nowego. Tę atmosferę odzwierciedlała literatura tzw. Pokolenia 1948. Czy obecnie istnieje odpowiednik tamtej narracji?
Współczesna literatura izraelska jest dużo bardziej indywidualistyczna i zróżnicowana w stylach i tematyce. Czasami wręcz ucieka od codzienności. Z drugiej strony, głos kobiet czy nowych emigrantów pochodzących z różnych kręgów kulturowych jest bardziej słyszalny. O ile u początków państwa Izrael byliśmy pod silnym wpływem literatury rosyjskiej, teraz to literatura amerykańska jest najbardziej inspirująca, szczególnie dla młodych pisarzy.
W Europie Izrael nadal łączony jest z syjonizmem. Co znaczy on dla Izraelczyków dzisiaj?
Uważam, że syjonizm był bardzo ważną i znacząca ideą. Stworzył miejsce dla ludzi cierpiących z powodu pogromów i nietolerancji od setek lat, także dla ocalałych z Zagłady. Dał im dom i godność, bezpieczeństwo i stabilizację. Nie zapominam o tym, nawet kiedy krytykuję Izrael. Dzięki syjonizmowi, mimo wrogości i nienawiści ze strony krajów wokół nas, osiągnęliśmy bardzo wiele – stworzyliśmy kulturę, rolnictwo, przemysł. Przyjmowaliśmy nowo przybyłych w liczbach przekraczających czterokrotnie populację żyjącą w Izraelu.
Trzeba docenić fakt, że Izrael – przynajmniej do niedawna – był silną, stabilną demokracją. Jednak by to osiągnąć, wyrządził wiele niesprawiedliwości i zła Palestyńczykom. Tragedia syjonizmu polega na tym, że aby się spełnić, pozbawił Palestyńczyków ich praw. Brzemię odpowiedzialności nie spoczywa wyłącznie na Izraelu – to także odpowiedzialność krajów arabskich i samych Palestyńczyków, choćby z powodu odrzucania przez nich kompromisów sugerowanych przez ONZ. Powinniśmy próbować rozwiązać tę sytuację. My i Palestyńczycy mamy tu przed sobą przyszłość. Należy o nią zadbać.
Jak syjonizm może być wykorzystany w przyszłości?
Myślę, że powinniśmy czerpać z syjonizmu. Idea Izraela jako bezpiecznego miejsca dla Żydów jest bardzo ważna. Żydzi nigdy nie czuli się u siebie, nawet w najbardziej gościnnych miejscach, a stworzenie przestrzeni, w której moglibyśmy się wreszcie tak poczuć, to zasługa syjonizmu. Syjonizm to śmiałość: inicjatywa, możność stworzenia siebie samych na nowo, a teraz – stworzenia nas samych na nowo jako ludzi żyjących w pokoju.
Czy istnieje wspólny etos lub narracja, które mogłaby zjednoczyć społeczeństwo izraelskie dzisiaj?
Izrael jest bardzo podzielony i to w sprawie niemal każdego kluczowego zagadnienia. Opinie o tym, jak państwo Izrael powinno funkcjonować, są sprzeczne. Jak bardzo religijne lub świeckie powinno być, jak bardzo pokojowe i otwarte na dialog lub agresywne i gniewne w stosunku do sąsiadów. Wielu ludzi religijnych chciałoby utworzenia państwa halachicznego, zgodnego z zasadami judaizmu, kiedy świeccy oczekują pluralistycznego, liberalnego modelu. Jedność jest sytuacyjna, wywołana przez zagrożenie z zewnątrz. To społeczeństwo pełne podziałów i traum. Przemoc towarzyszy naszym relacjom z sąsiadami i zainfekowała nasze wewnętrzne organy. Dlatego nawet wewnątrz społeczeństwa są grupy, które w oczach innych uważane są za zagrożenie, czasami nawet śmiertelne. Prawica myśli tak o lewicy i odwrotnie. A jednak mam wrażenie, że Izrael zaczyna odczuwać powagę stanu wojny i przemocy doświadczanej od tak wielu lat. Napięcia i opozycje czynią Izrael rajem dla mnie jako pisarza, ale to, co dla pisarza może być rajem, może być też piekłem dla przeciętnego, chcącego żyć w pokoju, obywatela.