Dlaczego w Kościele tak mało jest zaufania? Czy ewangeliczna odnowa zastąpi reformę? A może potrzebny jest dziś kolejny sobór?
Marzena Zdanowska: II Sobór Watykański rozpoczął się od tego, że pasterze mówili, czym żyje ich lud, czym jest zagrożony, z jakich powodów cierpi, czego się spodziewa i również: czym jest rozczarowany. Wydaje się, że to są kwestie, które należy stawiać sobie wciąż od nowa, zgodnie z hasłem Ecclesia semper reformanda. Chciałabym, żebyśmy dzisiaj spróbowali nakreślić wyzwania, które domagają się przemyślenia przez Kościół, oraz zajęli się sprawą obecności chrześcijaństwa w świecie. Sobór był „otwarciem okien” na świat, a dzisiaj padają pytania o to, czy Kościół się tego otwarcia nie przestraszył, czy chrześcijanie radzą sobie z problemami, które stawia dziś nauka i współczesny kształt życia społecznego, coraz bardziej zsekularyzowanego. Czy Kościół potrzebuje dziś odnowy? Jakie obszary życia wspólnoty najbardziej domagają się przemyślenia?
o. Jan Andrzej Kłoczowski: Można powiedzieć, że rozeznanie wyzwań oznacza również myślenie o samej formie Kościoła, sposobie jego funkcjonowania. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że o sukcesie czy o kryzysie Kościoła zdecydował nie tylko Sobór – trzy lata po jego zamknięciu mieliśmy rok ‘68, który przeorał politykę, ale i świadomość, co miało niesłychany wpływ na życie wewnętrzne Kościoła. Wcześniej teologia wyzwolenia w ogóle nie mogłaby powstać. Sobór starał się odpowiedzieć na pytania modernizmu, czyli kultury po oświeceniu. Teraz mamy postmodernizm i zupełnie inne wyzwania. Sekularyzacja wcale nie musi oznaczać wygnania religii. Jeden z twórców tego pojęcia, Peter Berger, twierdzi, że to nie oznacza odesłania religii do lamusa, tylko zasadnicze zmiany w jej funkcjonowaniu. Habermas także twierdził, że w myśleniu sekularystycznym są luki i że religia ma nadal coś do powiedzenia, pytanie, czy potrafi przełożyć z języka czysto religijnego na język świecki takie problemy jak kwestie bioetyczne, medyczne itd. Z uwagą przeczytałem tekst ks. Alfonsa Skowronka U progu czy u kresu posoborowej odnowy Kościoła? [„Znak” nr 524, styczeń 1999 – przyp. red.] i opisane przez niego stanowiska wewnątrz Kościoła – „integryzm”, czyli najskrajniej wyrażone stanowisko tradycjonalistyczne; drugie, opierające Kościół na małych grupach, i trzecia propozycja, tzn. Kościół dialogu, dyskutujący, otwarty. Proponuję, żebyśmy się zastanowili, czy ten podział Skowronka jest nadal aktualny.
o. Paweł Kozacki: Wyzwania stojące przed Kościołem są bardzo różne. Przytoczę anegdotę. Jeden z naszych braci miał w Louvain-la-Neuve wykład z historii sztuki dla studentów tamtejszego uniwersytetu o różnych przedstawieniach Zwiastowania w malarstwie. Żaden ze 150 studentów nie wiedział, co to jest Zwiastowanie, więc trzeba było wziąć Pismo Święte i przeczytać fragment. Stwierdzili, że to nawet fajna historia. W tamtym społeczeństwie problemem Kościoła jest przetrwanie, nie jego podział na takie czy inne grupy. W Polsce jeszcze rozmawiamy z ludźmi, którzy nawet jeśli buntują się przeciwko Kościołowi, to potrafią całkiem precyzyjnie go opisać, a są takie obszary w Europie, gdzie już nie ma do czego się odwoływać, gdzie dialog Kościoła ze światem jest niemożliwy, bo ludziom się kojarzy tylko, że kiedyś to była potężna instytucja, raczej zła, ale dziś to zupełnie ich nie dotyczy, bo należy do zamierzchłej przeszłości. Problemem jest to, w jaki sposób mówić im o podstawowych sprawach, czyli jak głosić Ewangelię. Nawet nie uczynić ich wierzącymi, tylko jak przekazać Dobrą Nowinę, żeby w ogóle się zorientowali, czym jest chrześcijaństwo.