Budzące strach widmo krąży po Polsce. Widmo „genderyzmu”. „Żenderu” boi się nawet znajoma fryzjerka w warmińskim miasteczku. Wielki jest przed nim strach, tym większy, że nie wiadomo, co to jest i czym grozi. Wymyślane przez ludzi straszydła będące projekcją ich różnych lęków często budzą większy strach niż realne zagrożenia. Bliski mi człowiek, który przeżył powstanie na warszawskim Starym Mieście, wyznał, że strach, jaki wówczas odczuwał, był niczym w porównaniu ze strachem, jaki budziły w nim strzygi, o których opowiadano mu w dzieciństwie. Przyjrzyjmy się tej współczesnej strzydze o imieniu „gender”. Jej narodzinom i przekształceniu się w straszydło.
Uwzględnić Damy
Źródło pojęcia „gender” znajduje się w feminizmie, samego zaś feminizmu w przemianach społecznych, które zaczęły się wraz z narodzinami społeczeństwa przemysłowego. Społeczeństwo to powstawało, znosząc podziały stanowe i wypisując na sztandarach hasło „równość, wolność, braterstwo”. Trudno, aby kobiety nie uznały, że hasło to dotyczy także ich. Pod koniec XVIII w., w 1776 r., w Ameryce Abigail Adams, żona późniejszego prezydenta (1797‒1801), pisała do męża Johna, który zajmował się tworzeniem konstytucji: „Czekam z utęsknieniem na wiadomość, że ogłosiłeś niepodległość – nawiasem mówiąc w nowym Zbiorze Praw, który – jak sądzę – będziesz musiał wydać, powinieneś, i tego oczekuję, uwzględnić Damy, będąc dla nich bardziej wielkoduszny i łaskawy niż twoi przodkowie” 1, a we Francji w 1792 r. pojawiła się książeczka autorstwa Mary Wollstonecraft A Vindication of the Rights of Woman („Windykacja praw kobiet”), uchodząca za pierwszy tekst feministyczny.
Wraz z rozwojem społeczeństwa przemysłowego emancypacyjne dążenia kobiet stawały się coraz bardziej widoczne. Kobiety domagały się – i uzyskiwały je – dostępu do oświaty wszystkich szczebli oraz praw wyborczych, chociaż bardzo wolno i w niektórych krajach europejskich dopiero po II wojnie światowej (w Szwajcarii w 1970 r.). Żądały samodzielności w rozporządzaniu zarobionymi przez siebie pieniędzmi i pełnej zdolności do działań prawnych, bez względu na stan cywilny. W Polsce w okresie międzywojennym takiej zdolności nie miały mężatki – miały ją jedynie panny i wdowy.
Coraz lepiej wykształcone, wkraczały na rynek pracy jako osoby o kwalifikacjach pozwalających na wykonywanie różnych zawodów i zajmowanie wszelkich, w tym najwyższych, stanowisk, nie tak jak w początkach uprzemysłowienia, kiedy były jedynie niewykwalifikowaną, tanią i potulną siłą roboczą, zatrudnianą do najcięższych prac, ponieważ, jak stwierdzał brytyjski inspektor: „ich praca jest tańsza i łatwiej nakłonić je do podjęcia cięższych prac fizycznych niż mężczyzn”2.
Równolegle z tymi, wynikającymi z przeobrażeń społecznych, dążeniami do uzyskania równouprawnienia pojawiały się w przestrzeni społecznej dające im wyraz organizacje kobiece i powstawało ich zaplecze intelektualne w postaci różnych wariantów ideologii feministycznej. Ich zróżnicowanie było i jest tak znaczne, że jedyną trafną odpowiedź na pytanie, co to jest feminizm, stanowi szerokie i ogólnikowe określenie, które w słowniku wyrazów obcych dał przed laty Władysław Kopaliński: „ruch dążący do politycznego i społecznego równouprawnienia kobiet”. Wszystkie odmiany feminizmu (zresztą w każdej książce o feminizmie wyróżniane są inne) łączy wrażliwość na przejawy nierównego traktowania mężczyzn i kobiet oraz dążenie do zmiany tego stanu rzeczy. Z upływem lat oraz przekraczaniem granic krajów i kontynentów feminizm różnicował i różnicuje się coraz bardziej.