fbpx
fot. ernie 114 / pixabay.com
Jacek Filek Kwiecień 2014

Filozofa wstęp do ciszy

Nasze wewnętrzne ja zagłuszone jest przez codzienną krzątaninę, przez życie poddane dyktaturze najprzebieglejszego dyktatora, jaki skrywa się za anonimowym „Się”. To „Się” wszystko wie i wszystko nam narzuca. Żyjemy przeto tak, jak „Się” żyje, myślimy, kochamy, zachowujemy się tak, jak „Się” myśli, „Się” kocha, „Się” zachowuje. Jednak gdzieś z głębi siebie ja odzywa się milczącym wzywaniem. By usłyszeć to pozywanie ku sobie samemu, musimy się wyciszyć.

Artykuł z numeru

Polska na weselu

Polska na weselu

Czym jest cisza? Czy jest tylko przejściowym brakiem dźwięków? Czy – jak cisza na morzu – brakiem również innych bodźców? I czy w ogóle cisza jest jedynie brakiem? Czy też można ją określić pozytywnie – np., by przytoczyć znaną formułę Norwida: „cisza jest głosów-zbieraniem”*? Dalej: czy cisza jest jedynie na zewnątrz nas, czy też można mówić o ciszy wewnętrznej, np. „ciszy serca” czy „ciszy umysłu”? Jak istnieje cisza w czasie? Mamy przecież „ciszę przed”, „ciszę po” i „ciszę między”. I nade wszystko: czy cisza jest czymś negatywnym, jak np. cisza złowróżbna, cisza przerażająca, cisza śmierci? Czy też jest ona czymś na wskroś pozytywnym: warunkiem usłyszenia istotnego wołania, miejscem spotkania, warunkiem zrozumienia tego, co naprawdę ważne?

Wobec tej różnorodności filozofa wstęp do ciszy musi być wstępowaniem w jej wielopostaciowość, musi być próbą rozjaśnienia wieloznaczności jej pojęcia.

Zmysły ciszy

Zacznę od rozróżnienia ciszy względnej i ciszy absolutnej. Od razu też powiem, iż nie będzie mnie interesowała cisza absolutna. Cisza absolutna to jest tak, że „ciemno wszędzie, głucho wszędzie”, ale nie „co to będzie?”. Bo już nic nie będzie. Cisza absolutna to cisza śmierci. Nie mamy w niej udziału. Natomiast to, co jest rzeczywiście naszym udziałem, to, na co możemy mieć wpływ, to różne fenomeny ciszy względnej. Na początek będzie to cisza względna w wąskim rozumieniu. Mówiąc o wąskim rozumieniu ciszy, mam na myśli ograniczenie jej do fenomenu czysto akustycznego, fenomenu słuchowego. Ciszę taką słyszymy, kiedy nic nie słyszymy. Słuch bowiem nie doznaje wyłącznie dźwięków, głosów, hałasu, ale doznaje również ich braku, doznaje ciszy. Ciszę tę przeto odbieramy, tak jak muzykę, „uszami”.

Ta cisza względna ma jeszcze wiele postaci. Na przykład sposób jej pojawiania się w czasie pozwala wyróżnić – jak już wspomniałem – „ciszę przed…”, „ciszę po…” oraz „ciszę między…”, czyli ciszę jako pauzę. Ze względu na charakter tego, „przed czym” czy „po czym” oraz owego „między czym a czym”, cisza objawia odmienne charaktery. Czymś innym jest cisza „przed” burzą, a czymś innym cisza „po” burzy. Czymś innym jest cisza na sali „przed” koncertem, zanim dyrygent da znak i oto przerwą ją pierwsze takty muzyki, a czym innym cisza „po” koncercie, kiedy dyrygent pozwala muzyce wybrzmieć, wstrzymując aplauz publiczności. Jakże różna jest ona od ciszy, która zapada „po” czyichś słowach. Równie wieloznaczny jest fenomen ciszy jako pauzy. Tutaj też najwyraźniej daje o sobie znać jej czasowa mierzalność. Pauza może być krótka, ale może także niepokojąco się wydłużać.

Cisza względna w wąskim rozumieniu jest również stopniowalna. To właśnie ta jej stopniowalność pozwala nam powiedzieć: „ciszej”, „jeszcze ciszej”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się