fbpx
Sharif S. Elmusa Kwiecień 2014

Przenośna nieobecność

Dla mnie Palestyna, jak każdy inny kraj, nie może być domem, jeśli nie akceptuje Innego. Palestyna to zorientowana na przyszłość odyseja obejmująca również zalotników: ideał, który ma to do siebie, że szuka się go, rozpacza nad nim, a nawet obawia się go znaleźć.

Artykuł z numeru

Polska na weselu

Polska na weselu

Pogoda jest tam umiarkowana,

gleba to czerwonoziem.

Pasterze na wzgórzach

zniknęli co do jednego.

Zima zsyła skromny deszcz,

ożywia spękaną ziemię:

maki kołyszą się na wietrze –

mali rzecznicy piękna;

kwiaty bawełny, fioletowe,

ukłucie ich kolców

ostateczne.

.

Wkrótce po przyjeździe na lotnisko Logan w Bostonie 1 lipca 1971 r. uzmysłowiłem sobie ogrom wszystkiego, co pozostawiłem za sobą: krajobraz, rodzina, przyjaciele, jedzenie, kultura, słowa – moje części składowe i przyległości. Zrozumiałem, że nie jest to zerwanie, które można zespawać, raczej nieodwracalna reakcja chemiczna. Czułem się jak – by sparafrazować Emily Dickinson – „kapsuła umysłu, kapsuła na wietrze”.

Dlaczego wyjechałem? Czy z powodu tych rozlicznych map, które rysowałem w szkole? Stłumienia seksualnego? Trwogi, jaką czułem, gdy moi kuzyni i towarzysze zabaw utonęli w Jordanie, kiedy byliśmy jeszcze nastolatkami? A może sińców na duszy, tych pamiątek po porażkach Palestyńczyków i innych Arabów? Albo może dla samego wyjazdu? Czy odtwarzałem w ten sposób doświadczenie rodziców, czy od niego uciekałem? Ich ucieczka, wraz z ponad trzema czwartymi Palestyńczyków z rodzinnych miejscowości, była wymuszona. Moja była dobrowolna i nie do obozu uchodźców, lecz do Stanów Zjednoczonych.

Nie chodziło o pieniądze. Mój dyplom z inżynierii wodno-lądowej z bardzo prestiżowego w tamtym czasie Uniwersytetu Kairskiego mógł otworzyć mi drogę do jednego z roponośnych krajów Zatoki i zapewnić dobrobyt, jak niektórym z moich kuzynów i przyjaciół. Ale porzuciłem zawód inżyniera po kilku latach pracy w firmie konsultingowej w Bostonie.

.

… demon, który strąca pociągi

z torów, przywodzi pożary do szaleństwa,

nęci kochanków do spania w niezgodzie,

zaczął szeptać swoją niepokojącą melodię,

aluzje przeciw ledwie zarysowanemu

szczęściu…

.

Popatrz, za murami błyszczy ciemna gwiazda. Trzyma ją grawitacja,

jak ciebie słowa.

Ufaj sobie.

.

Szeptał dopóki,

pewnego niebacznego dnia nie uciekłem,

w strachu przed tym, co znane.

.

Pamięć w poezji[1]

Nie starczyłoby mi miejsca, żeby opowiedzieć tutaj o tych wszystkich licznych istotach, jakimi się stałem – ojciec, poeta, naukowiec, profesor uniwersytetu, aktywista polityczny, stały bywalec lotnisk – istny tobołek sprzeczności. Dlatego zastanowię się nad moim obozem dla uchodźców, Al-Nuwajma w Jerychu – znajdującym się w obrębie historycznej Palestyny, lecz za nową granicą, po drugiej stronie od domu moich rodziców na wybrzeżu – a także nad dylematami wygnania i nieodwzajemnionej tęsknoty za domem. Chociaż życie w obozie to kwintesencja palestyńskiego doświadczenia – zarówno w planie realnym, jak i symbolicznym – napisano o nim „z pierwszej ręki” stosunkowo niewiele. Stosuję połączenie prozy i poezji; większość tej drugiej jest mojego autorstwa, część opublikowana, część w rękopisie. Łączenie prozy i poezji należy do długiej tradycji tworzenia w języku arabskim, ale współcześnie ustąpiło miejsca jednorodnej formie literackiej.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się