Po II wojnie światowej zwycięzcy komuniści narzucili republikom własną wizję przeszłości opartą na micie braterstwa i jedności. Mit, którego żywotność zapewniała jedynie brutalna przemoc, zaczął kruszeć wkrótce po śmierci byłego przywódcy Jugosławii Josipa Broz-Tito, dając początek procesowi rozpadu Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Patrząc z szerszej perspektywy, dzieje tego regionu to historia walk, przesuwanych granic, wędrówek i masowych ucieczek, zapóźnienia gospodarczego i społecznego. Na obecną sytuację wpływ miały turecka okupacja oraz rywalizacja o wpływy, w jakiej brały udział Turcja, Rosja, Austria, Węgry i Włochy, a także podziały religijne przeplecione z etnicznymi, kulturowymi i politycznymi.
Mogłoby się wydawać, że ostatnim aktem wojny, która wybuchła na Bałkanach po rozpadzie Jugosławii, było ogłoszenie przez Kosowo w lutym 2008 r. niepodległości. Wprawdzie republika Kosowa została uznana przez 105 ze 193 państw członkowskich ONZ, 23 z 28 Unii Europejskiej i 24 z 28 NATO, jednak część ekspertów podkreślała, że ONZ-owski protektorat prędzej czy później musiał dobiec końca. W miesięczniku „Znak” z września 2012 r., poświęconym tematowi konfliktów pamięci, powróciliśmy do pytań o sytuację na Bałkanach. Dubravko Lovrenović, mediewista i badacz Europy Środkowo-Wschodniej, profesor zwyczajny na uniwersytecie w Sarajewie, pisał: „osiągnięcie konsensusu wydaje się niemożliwe. Powodów jest wiele – różnice tożsamości politycznej, wykluczające się tradycje praz poglądy na polityczną wizję państwa. Historia sprawiła, że społeczeństwo Bośni i Hercegowiny żyje dziś chęcią zemsty”.
Analizy prof. Lovrenovića okazują się, niestety, niezwykle trafne. Od kilku lat w Bośni, ale też w Czarnogórze, Kosowie i Serbii wzrasta liczba manifestacji. „Dopóki mają podłoże społeczno-ekonomiczne, a nie etniczne, raczej nie grożą kolejną wojną. Skutki i tak mogą być poważne” – pisze Dominika Ćosić w obszernym tekście Bałkańska wiosna, który otwiera Debaty w najnowszym numerze miesięcznika „Znak”. Europa przygotowuje się właśnie do upamiętnienia 100. rocznicy wybuchu I wojny światowej, która – przypomnijmy – wypada 28 czerwca. Równocześnie naszą uwagę skupia sprawa przyszłości Ukrainy. Pod koniec maja odbędą się tam wybory prezydenckie. Nie może jednak umknąć naszej uwadze, że Bałkanom ponownie grozi destabilizacja. „Czas więc na redefinicję europejskiego podejścia do Bałkanów” – postuluje Dominika Ćosić.