Być może spory, które polaryzują się dookoła tych dwóch scenariuszy, nie byłyby tak gwałtowne, gdyby nie fakt, że dotykają one jednej z kluczowych antynomii naszych czasów, mianowicie napięcia między indywidualną wolnością a wspólnotowością i solidarnością. „Dlaczego próbowaliśmy się oswobodzić spod wpływu wielopokoleniowej rodziny?” – pyta prof. Chantal Delsol w rozmowie publikowanej w czerwcowym Temacie Miesiąca. „Ponieważ oznaczało to jednocześnie wyzwolenie się spod patriarchatu”, czyli spod władzy. Naiwnością byłoby wierzyć w możliwość istnienia wspólnoty bez władzy. Nawet pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, stawiane nieraz za wzór zrównoważonej relacji między wolnością a zaangażowaniem, jednoczyła i integrowała osoba biskupa lub innego przełożonego. Im silniejsza wspólnota, tym więcej niewygód i ograniczeń indywidualnej wolności napotyka jednostka. Im więcej jednostkowej wolności, tym słabsze wspólnoty.
Spójrzmy na tę antynomię z perspektywy naszych polskich doświadczeń. Rok 1989 dał początek dwóm wielkim rewolucjom: politycznej i gospodarczej. Ich celem było poszerzenie przestrzeni indywidualnej wolności obywatelskiej i gospodarczej. Zmiany ustrojowe powinny iść w parze z równie głęboką zmianą społeczną: kruszeniem silnych, jednolitych narracji na temat rodziny, pracy, ról społecznych kobiet i mężczyzn. Ta zmiana, co obrazuje m.in. niedawny spór o gender, wywołuje ogromne napięcia społeczne. Są one zrozumiałe, jeśli wziąć pod uwagę, że nasza kultura, nasza świadomość, nasz system wartości na zmiany reagują z opóźnieniem. Jeżeli dziś pojawiają się oddolne projekty mające na celu rekonstrukcję wspólnoty, oznacza to, że nasze doświadczenie wolności staje się coraz bardziej stabilne, dzięki czemu jesteśmy gotowi przyjąć pewną liczbę wiążących się z tym niewygód. Dążenie to zatrzymuje się obecnie na pytaniu, jakie wspólnoty chcemy budować, jak odtwarzać to, co wspólne w wymiarze całego, coraz głębiej różnicującego się społeczeństwa.
Z wielu możliwych odpowiedzi w czerwcowym Temacie Miesiąca skupiliśmy się na pytaniach o możliwość budowania tego, co wspólne, poprzez pracę. Reformy wolnorynkowe zainicjowane przez rząd Tadeusza Mazowieckiego ujawniły omawianą antynomię wolności jednostkowej i solidarności w całej swej mocy: zmiana ustroju spowodowała, że na rynku pracy obowiązywać zaczęły zasady rywalizacji jednostek i podmiotów gospodarczych, odsuwając na dalszy plan – w sferę mniej lub bardziej spójnie realizowanej polityki społecznej – społeczną solidarność wyrażającą się m.in. poprzez troskę o podmioty słabsze. Alternatywa: wolny rynek czy gospodarka socjalistyczna, tak żywa w początkowym okresie transformacji, przeniosła się dziś na wyższy poziom i można ją sprowadzić do pytania: w jaki sposób w warunkach gospodarki rynkowej wspierać te inicjatywy i podmioty, które realizują ważne społeczne cele oraz tworzą kulturę współpracy? Jaką rolę w tym procesie odegrać mogą religia oraz podmioty ekonomii społecznej? O kształcie tej wizji dyskutują: Zygmunt Bauman, Halina Bortnowska, Chantal Delsol, Jerzy Hausner i Jacek Wasilewski.