Władysław Broniewski wrócił do łask wydawców i czytelników. W 2011 r. ukazała się jego biografia pióra Mariusza Urbanka. Rok później światło dzienne ujrzały niepublikowane dotąd fragmenty niedokończonego utworu prozą, wzbogacone o nieznane wcześniej czytelnikom listy, fragmenty dokumentów z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Rzecz wydano pod tytułem Stanęła naga…. A w 2013 r. Dariusz Pachocki opublikował książkę Broniewski w potrzasku uczuć. Listy Władysława Broniewskiego i Ireny Helman, ukazującą romans żonatego poety z młodziutką studentką prawa. Intymne dokumenty dają dostęp nie tylko do przeżyć i perypetii dwojga kochanków. Poznajemy choćby wrażenia Broniewskiego z pobytu w Związku Radzieckim w 1934 r.
Wreszcie czytelnicy doczekali rarytasu, czyli pełnego wydania Pamiętnika z lat 1918–1922. Już tylko temu można by poświęcić obszerny artykuł. Bo przecież w Polsce Ludowej fragmenty memuarów poety ukazywały się w latach 1965–1967 na łamach „Polityki”, „Miesięcznika Literackiego” i „Poezji”. A w 1984 r. nakładem PIW wydano obszerne fragmenty Pamiętnika ze wstępem Feliksy Lichodziejewskiej, najwybitniejszej znawczyni życia i twórczości „rewolucyjnego poety”. Ale kwestie polityczne, ideologiczne, a także rodzinno-obyczajowe zdecydowały, że dozowano opinii publicznej historię (i myśli) poety.
Co do istoty samego Pamiętnika, to aktualne są słowa, jakie Lichodziejewska zapisała we wstępie do jego ocenzurowanej edycji: „to komentarz do ówczesnych wydarzeń, notatnik poetycki, dziennik lektur, a równocześnie journal intime, pisany szczerze, bez myśli o późniejszym rezonansie czytelniczym. (…) Nie ma w nim nawet tej odrobiny stylizacji i pozy, jaką można dostrzec w listach Broniewskiego do kolegów i koleżanek”. Rzeczywiście, pełna wersja pamiętnika ukazuje to bardzo mocno, wprost werystycznie.
Autorefleksyjna opowieść poety zawiera się między romantycznością, niewydarzoną jeszcze na ogół twórczością własną, bezpruderyjnie opisanym seksualnym spełnieniem, grozą i banałem wojny, wreszcie politycznością / ideowością. Potrzeba będzie kilka cytatów, by wyraźnie rzecz naświetlić. Najpierw romantyczność (sięgająca wprost do tradycji wieszczów), w której polskość i nieskalana kobiecość tworzą przedziwny, oszałamiający samego artystę i żołnierza likwor: „Dręczy mnie tęsknota do prawdziwej miłości, której nie znam. (…) Przez okno płynie do pokoju ostatni promień księżyca, podobny do tego, po którym duch Anhellego szedł do ojczyzny. I śni mi się w pokoju pełno narcyzów, że woń ich tak silna i słodka, że aż odurza. A ona wśród tych białych kwiatów idzie do mnie…”. A z drugiej strony: „Tryper się mnie trzyma uporczywie. Mam zamiar zabrać się do solidnego leczenia”. I jeszcze słowa zapisane po stosunku seksualnym z jedną z kochanek: „Tak jak przewidywałem, nie znalazłem post factum żadnych śladów wskazujących na to, żebym był pierwszym”.