Wśród najcelniejszych określeń gatunkowej natury człowieka wymienia Pani „człowieka zdobiącego się” (homo depictus). Zarazem spośród różnych praktyk zdobienia lub modyfikowania ciała – np. makijażu, stroju czy biżuterii – wskazuje Pani tatuaż jako jedną z najradykalniejszych form. Dlaczego?
Ze względu na dwie jego cechy: trwałości i dostrzegalności. Raz zrobiony tatuaż zazwyczaj pozostaje na ciele do końca życia. W dodatku – o ile nie zastosuje się specjalnych strategii – jest widoczny w różnych kontekstach interakcyjnych. Bardzo wiele osób świadomie nie tatuuje swojej „skóry społecznej”, a więc tych fragmentów ciała, które widoczne są w typowych, konwencjonalnych interakcjach, np. w pracy: twarzy, dłoni, szyi czy przedramion. A jednak w wielu sytuacjach tatuaż może zostać dostrzeżony przez innych, nie da się go w pełni ukryć. Ponadto sam zabieg tatuowania jest inwazyjny, bolesny i często długotrwały (zajmuje wiele godzin), wymaga więc dużego zaangażowania i przekonania o jego celowości.
Tatuaż jest też symbolem – jego treść często odsyła do tego, co jest poza nim, do uniwersów znaczeniowych, które są zanurzone w określonych kontekstach społecznych, indywidualnych doświadczeniach.
Na przykład w społeczeństwie tradycyjnym ludów pierwotnych, przedpiśmiennych.
Gdzie znany był jako praktyka z gruntu społeczna, zabieg zbiorowy i obowiązkowy. Pozwalał na oddzielenie członków jednej grupy od innej (np. symbol danego klanu), a zarazem wskazywał miejsce i pozycję jednostki w hierarchii wewnętrznej.
Czy w późniejszym okresie tej funkcji tatuażu plemiennego nie przejęła odzież?
Tak, zwłaszcza mundury i odznaczenia. Z jednej strony odróżniają, z drugiej strony wskazują na pozycję zajmowaną w społecznym porządku. Ale w wielu społeczeństwach tradycyjnych tatuowanie było również formą bolesnego i krwawego rytuału przejścia, który przeprowadzał jednostkę ze stanu dziecięcości w dorosłość lub zmieniał jej społeczny status. Brak tatuażu w pewnym wieku odbierano jako brak dojrzałości. Moment przejścia jest poniekąd symboliczną śmiercią danej tożsamości, a jednocześnie narodzinami nowej. Kluczowe było tu doświadczenie bólu – dowód oddania społeczności – bo na nową tożsamość trzeba było „zapracować”, odcierpieć.
Tatuaż był praktykowany już w paleolicie i starożytności. W Europie Zachodniej pojawił się dopiero w XVIII w. za sprawą podróży Jamesa Cooka do Melanezji i Polinezji. Przez wieki tatuowanie było zakazane przez władze Kościoła.
Zapis w Starym Testamencie, w Księdze Kapłańskiej, mówi, że człowiek nie powinien modyfikować ciała, ulepszać dzieła Bożego, doskonałego samego w sobie. To oczywiście nie oznacza, że chrześcijanie się nie tatuowali. Gdy religia ta w Europie nie była jeszcze dominująca, wierni będący na marginesie akceptowanego porządku społecznego znaczyli się w ten sposób, by się łatwiej wzajemnie identyfikować. Wiele źródeł sugeruje, że w czasie wypraw krzyżowcy tatuowali sobie symbole o konotacji religijnej – krzyże czy ryby – by zagwarantować sobie chrześcijański pochówek.