fbpx
Eugeniusz Smolar, Adam Daniel Rotfeld, Assumpta Mugiraneza, Payam Akhavan, Anthony Dworkin Marzec 2015

Los cywilów jest sprawą świata

Czy wspólnota międzynarodowa może skutecznie przeciwdziałać naruszaniu praw człowieka? Jakie znaczenie ma dzisiaj dziedzictwo dwóch Polaków – Jana Karskiego, który alarmował aliantów o Zagładzie, oraz Rafała Lemkina, twórcy pojęcia ludobójstwo?

Artykuł z numeru

Wspólnota

Wspólnota

Eugeniusz Smolar: Kluczem do dziedzictwa Karskiego i Lemkina jest ukonstytuowana stosunkowo niedawno doktryna ONZ nakładająca na państwa członkowskie i na wspólnotę międzynarodową obowiązek ochrony ludności cywilnej i niesienia pomocy ofiarom ludobójstw, wojen i czystek etnicznych. Akty prawne, które miały zapobiegać tym zbrodniom, uchwalane tuż po II wojnie światowej, były początkiem drogi ku stworzeniu odpowiednich mechanizmów prawa międzynarodowego. Niestety, wciąż pojawiają się elementarne wątpliwości – dlaczego w Libii społeczność międzynarodowa interweniuje, a w Syrii już nie? Jak to możliwe, że dopuszczono do ludobójstwa w Rwandzie?

Anthony Dworkin: Zasada odpowiedzialności za ochronę [przyjęta w dokumencie końcowym Światowego Szczytu ONZ w 2005 r. – red.] opiera się na założeniu, że los cywilów jest sprawą całego świata. Doktryna ta odwołuje się do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela oraz do konwencji genewskiej, w której po raz pierwszy społeczność międzynarodowa napiętnowała zbrodnie wojenne. Te idee znacząco rozwinęły się po zakończeniu zimnej wojny – wspomniano tu o ludobójstwie w Rwandzie, istotne były także wydarzenia, które miały miejsce w byłej Jugosławii. Wszystko to zjednoczyło społeczność międzynarodową i zmobilizowało ją do działania. Opracowano szczegółowe normy prawne, utworzono odpowiednie trybunały.

Ostatnio na zasadę odpowiedzialności powoływano się wielokrotnie, choćby w odniesieniu do Libii. Pozostają jednak napięcia i problemy, które należy rozwiązać, i przede wszystkim jest to kwestia suwerenności. Jakie prawo państwa zewnętrzne mają do interwencji w poszczególnych krajach? Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych wykorzystanie siły może przecież nastąpić tylko w samoobronie. Rada Bezpieczeństwa jest ciałem politycznym, a nie moralnym. Porozumienie między Baszarem al-Asadem a Władimirem Putinem sprawiło, że w Syrii, inaczej niż w Libii, nie doszło do interwencji. Ci, którzy by do niej dążyli, nie posiadaliby legitymizacji ONZ. Choć taki przebieg wypadków może się nam nie podobać, pamiętajmy, że zaangażowanie militarne Zachodu wywołuje często skutki odmienne od pożądanych. Zręby zasady odpowiedzialności powstały jeszcze w epoce optymizmu – po zimnej wojnie wydawało się, że implementacja demokracji jest łatwa. Przypadek Iraku i Afganistanu pokazuje, jak bardzo się myliliśmy. Doświadczenia ostatnich lat sprawiły, że również Stany Zjednoczone były tak naprawdę niechętne interwencji w Syrii, co od początku czyniło ten projekt nieprawdopodobnym.

Kolejne zagadnienie to pojawiający się czasem konflikt między różnymi ideałami humanitarnymi. Z jednej strony, należy dążyć do położenia kresu cierpieniom ludności cywilnej i taki impuls pchał Karskiego do działania. Z drugiej strony, jest to, co inspirowało Lemkina, czyli pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności. Czasem te zasady wspierają się wzajemnie. Ale świat jest niedoskonały i twierdzenie, że nie ma pokoju bez sprawiedliwości, w wielu przypadkach okazuje się przeciwskuteczne. Nieraz musimy sobie zadawać pytanie, czy będziemy za wszelką cenę dążyć do likwidacji zbrodniczego reżimu, czy więcej uda się uzyskać na drodze kompromisu politycznego.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się