Złudne jest przekonanie, że o wartości utopii decyduje przyszłość, a słuszność czynionych przez nią predykcji można ocenić z perspektywy czasu. Istotna okazuje się inna kwestia: w jaki sposób utopia wpływa na świadomość osób żyjących tu i teraz? Co jest źródłem mocy jej oddziaływania? Przymus władzy czy siła płynąca z obietnicy, którą składa? A może ocena szans na jej spełnienie lub koszty realizacji utopijnej wizji? I wreszcie: czy utopia zawsze odnosi się do tego świata? A może niesie obietnicę nieskończoności?
Na tym ostatnim pragnieniu skupiają się współczesne utopie naukowe spod znaku transhumanizmu. W przeciwieństwie do wizji budowanych w epoce industrializacji i początków kapitalizmu, skoncentrowanych na zmianie warunków społecznych lub politycznych, epoka przełomu technologicznego zwraca się wprost ku człowiekowi. „Od kilku lat – pisze Krzysztof Kornas w tekście opublikowanym w Temacie Miesiąca – w futurologicznej wyobraźni dominuje jedna data – rok 2045. Miałby wtedy nastąpić ostateczny kres ludzkiej cywilizacji w postaci, w jakiej znamy ją teraz – cywilizacji człowieka, który może funkcjonować bez technologicznych usprawnień w granicach własnego ciała”. „Nim dojdzie do przeobrażenia współczesnej formy człowieka – dodaje Tomasz Z. Majkowski w tekście Prometeusz wyzwolony. Wiek XX i marzenie o lepszym człowieczeństwie – możliwe jest zastosowanie protezy, która zagwarantuje mu niesłychane wcześniej możliwości, spełniając marzenie o natychmiastowym i bezpośrednim dostępie do prawdy”.
W wakacje dwa lata temu ukazał się numer miesięcznika „Znak” zatytułowany Możemy zatrzymać śmierć. Publikowaliśmy w nim. m.in. tekst Aubreya de Greya, informatyka, biologa, biogerontologa, popularyzatora poglądu, że starzenie jest rodzajem choroby, którą w przyszłości będzie można pokonać. Jak podkreśla de Grey, dyskusja o walce ze starzeniem powinna się toczyć jednocześnie wokół dwóch kwestii: czy długowieczność jest możliwa? I czy jest pożądana – w domyśle: czy jest dla nas wartością? Jeśli nieśmiertelność jest możliwa, musiałaby być egzystencją w rzeczywistości zupełnie innego rodzaju niż nasza. A jednocześnie w tej innej rzeczywistości chcielibyśmy zachować to, co w życiu najcenniejsze – więzi z ludźmi, których kochamy. Dlatego transhumanistyczne obrazy nieuchronnie zderzają z wizjami metafizycznymi i religijnymi.
I jeszcze jeden wątek dotyczący utopii przyszłości. Trudna do wyobrażenia nowa forma bezcielesnego człowieczeństwa rodzi także lęk przed przyszłością. Coraz silniej przenikające do powszechnej świadomości wizje technologiczno-cyfrowe prowokują – na zasadzie kontrastu – pragnienie powrotu do naturalności i cielesności jako miejsca doświadczania człowieczeństwa. Fascynacja zwykłym życiem i praktyką codzienności jawić się mogą jako pochodne szeroko rozumianego nurtu „ucieczki od dehumanizującej nowoczesności”. Nie sposób więc uciec także i przed pytaniem, co w nowym lepszym świecie z obecnej formy naszego człowieczeństwa utracimy.