fbpx
Łukasz Garbal wrzesień 2011

Wydanie krytyczne nierozpoczęte

Pisma Herlinga-Grudzińskiego wydawane są w pośpiechu. Dwa pierwsze tomy Dzieł zebranych jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy XX wieku ukazały się bez objaśnień edytorów.

Artykuł z numeru

Kto się boi feministek?

Każde wydanie krytyczne ma pewne stałe elementy. Niezbędne są jedynie dwa.

Pierwszym z nich jest oczywiście sam ustalony tekst dzieła (można go nazwać kanonicznym). Za jego brzmienie odpowiada edytor: to on wybiera podstawę, którą powinna stanowić konkretna, jedna wersja rękopisu, maszynopisu lub danego wydania (pamiętajmy jednak, że bez kompilacji różnych wersji! edytor nie tworzy swojej publikacji, ma jedynie zrekonstruować dzieło autorskie) z poprawkami oczywistych pomyłek, takich jak literówki – edytor nie konserwuje błędów, natomiast ma ograniczone prawo do ingerencji w tekst pisarza.

Drugim koniecznym elementem jest podanie źródła tekstu oraz opis postępowania edytorskiego (co spowodowało, że edytor wybrał daną podstawę, jak z nią pracował, co poprawiał „milcząco”, czego nie udało mu się ustalić).

Pozostałe elementy nie są niezbędne, choć utarło się, że wydanie krytyczne podaje również odmiany tekstu (to jest wcześniejsze lub późniejsze wersje autorskie, których jednak edytor nie uznał za tekst kanoniczny, bo nie miał pewności, że na pewno zostały zaakceptowane przez autora – choćby zmieniane bez porozumienia z nim przedruki w czasopismach). Ponieważ tego typu publikacja powinna być podstawą dla innych edycji, a także źródłem wiedzy o dziele i biografii twórcy, dobrze jest w niej umieścić indeksy (dzieł, nazwisk, rzeczowy). W ostatnich latach upowszechnił się zwyczaj uatrakcyjniania wydań krytycznych o wybrane podobizny autografów (co, poza wymiarem handlowym, ma też aspekt merytoryczny – może ilustrować trudności redaktora podczas pracy z tekstem).

Po zapoznaniu się z dwoma pierwszymi tomami zakrojonych na wielką skalę Dzieł zebranych Gustawa Herlinga-Grudzińskiego muszę niestety stwierdzić, że robione są one w pośpiechu. Brak tu – kluczowych! – objaśnień edytora (edytorów?). Samo wydanie zaś jest nazywane „krytycznym” – gdyby ktoś wątpił, może przeczytać sugerujące to zdanie zamieszczone na stronie przedtytułowej pod informacją o patronatach honorowych (w tym rodziny pisarza oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego): „Wydanie krytyczne pod redakcją Włodzimierza Boleckiego”.

Niestety, nie jest to prawda.

Nie można nazywać krytycznym wydania, w którym brak informacji o sposobie wyboru podstawy tekstów. Taka nota niezbędna jest przy każdym pojedynczym dziele (powieść) czy zbiorze powiązanych ze sobą utworów (opowiadania, dzienniki, recenzje).

Dwa pierwsze tomy Dzieł zebranych Herlinga-Grudzińskiego stanowią wraz z trzecim pewną autonomiczną całość – zbierają „recenzje, szkice, rozprawy literackie”. Każdy z nich powinien więc zawierać – poza tekstem kanonicznym – notę edytorską. Informacja taka mogłaby ewentualnie znaleźć się w części ostatniej, ale jedynie wówczas, gdyby wydanie sprzedawano łącznie (choćby tak jak korespondencje Jana Lechonia z Mieczysławem Grydzewskim w opracowaniu Beaty Dorosz czy szkice krytycznoliterackie Jana Józefa Lipskiego w opracowaniu piszącego te słowa). Inaczej bowiem czytelnik otrzymuje publikację niekompletną. Nawet jeśli nie interesują go edytorskie szczegóły, powinien mieć możliwość zapoznania się z „instrukcją obsługi dzieła”, to znaczy przede wszystkim z informacją o źródle tekstu – tym, co było podstawą druku: rękopisy, maszynopisy, czy pierwodruki.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się