fbpx
Paweł Taranczewski wrzesień 2008

Kolor w świadomości Europy – dzieje problemów

Gage twierdzi, że rozwój teorii zamiast prowadzić do wysubtelnienia środków malarskich spowodował rezygnację z teorii. Jeżeli dawni malarze byli w stanie opanować teorię, to nowsi już nie.

Artykuł z numeru

Co słychać w Radiu Maryja?

Książka Johna Gage’a[1], która nosi tytuł Colour and Culture – Practice and Meaning from Antiquity to abstraction, ukazała się dawno, bo w 1993, w Londynie, nakładem zasłużonej dla sztuki oficyny Thames and Hudson. W 1994 Buchverlag Otto Maier wydał w Ravensburg’u przekład niemiecki; w 2008 krakowska Universitas obdarzyła nas tłumaczeniem polskim Joanny Holzman.

Gage zajmuje się świadomością koloru, zatem kolorem i jego różnymi koncepcjami o tyle, o ile były one treścią świadomości europejskiej, a także dziejami tej świadomości. Krąży wokół kilku związanych z barwą tematów, żywych w różnych okresach jej dziejów – od antyku po dzień dzisiejszy. Na przykład: związkiem koloru i języka, ubóstwem tego języka i jego nieporadnością; sporem między disegno i colore, któremu nadawano sens moralny, traktując kolor jako uwodzicielski i wielorako niebezpieczny, również dlatego, że wiązał się ze sztuką orientu. Dalej – żywą obecnością myśli antycznej od Demokryta i Empedoklesa po Newtona, w tym doktryny czterech kolorów, którą – nie słysząc o Empedoklesie – interesowano się jeszcze nie tak dawno w krakowskiej ASP. Gage omawia problematykę barw pierwotnych czy prostych, pisze o palecie jako miejscu “narodzin” wszystkich kolorów; o substancji koloru… Warto streścić niektóre wątki książki, aby przybliżyć jej klimat i sposób myślenia autora.

Byt i kolor

Dla starożytnych kolor wiązał się z bytem. Na stronie dwudziestej ósmej Apelles, rytowany około roku 1507 przez Nicoletto Rosex’a, wpatruje się stojąc w cztery figury geometryczne: koło, trójkąt, kwadrat i ośmiobok, widoczne na prostokątnej tablicy wspartej o bazę strzaskanych kolumn bliźniaczych. Wpatruje się chyba dlatego, że figury to dlań graficzne odpowiedniki czterech barw jego palety, czterech żywiołów, czyli elementów, być może – także – czterech pór roku. Idea wiązania barw podstawowych z elementami czy z niektórymi bryłami platońskimi wywiera wpływ od starożytności po wiek dwudziesty, po Kandinsky’ego, Mondriana… Wyznawana była przez filozofów, w późniejszych wiekach chyba już tylko przez artystów. Pitagoras (w VI przed Chr.), wedle Alkmeona z Krotony, wyróżnia dwie barwy podstawowe: czerń i biel, a ich opozycję wiąże z przeciwieństwem ciemności i światła. Zatem nie tak jak dźwięki, które wiązał z liczbą! Światło i ciemność mają związek z bytem. Problem relacji bytu i barw postawił jak się zdaje Empedokles. Wyróżnił on cztery rhizai (korzenie), nazwane później żywiołami, elementami (stoicheia), lub pierwiastkami. Są to ziemia, woda, powietrze i ogień. Pitagorejskie barwy podstawowe: biel i czerń uzupełnił Empedokles o czerwień i ochron – przy czym ochron oznacza bardziej to, co dziś nazywamy momentem jasności barwy, niż samą jakość barwną – wreszcie przyporządkował barwy elementom. Które którym – dokładnie nie wiadomo, ważne, że barwa jakoś wyjaśnia byt i jego budowę, a to dzięki analogii mieszania barw przez malarza i mieszania się czterech elementów. Jak cztery elementy występują w postaci czystej lub zmieszane, tak i barwy, dane są jako proste lub mieszanki. Jak rhizai wiąże miłość (philia) i waśń (neikos), tak i barwy wiąże przyciąganie i odpychanie, opozycja. Przy czym w relacji barw czynna jest jedna i druga równocześnie: zieleń i czerwień przyciągają się i zarazem odpychają. Czyli elementy bytu i porządkujące go relacje podobne są elementarnym barwom i wiążącym je relacjom. Wreszcie – jak żywioły pozostają ze sobą w harmonii, tak mówimy o harmonii kolorów, od starożytności, po…  Witkacego.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się