Już w pierwszych zdaniach Biblii czytamy, że człowiek „panuje” nad zwierzętami, że te są jedynie jego „pomocą”, są od niego zależne i mu podporządkowane…
To prawda, ale już wtedy pojawia się też świadomość, że zwierzęta są czymś człowiekowi bliskim, że są istotami cierpiącymi, mającymi swoje emocje. Mamy w Biblii słynną oślicę Bileama (w tradycji chrześcijańskiej Balaama), która z nim rozmawia i domaga się dobrego traktowania. Jest nie tylko istotą żywą, jest też obdarzona rozumem.
Ale czy w Biblii zwierzę jest traktowane raczej jako inteligentne narzędzie lub potencjalne pożywienie – co usprawiedliwia jego używanie lub zabijanie – czy też posiada swoje określone prawa i podmiotowość, a jego zabicie jest dozwolone tylko w szczególnych przypadkach?
Myślę, że to drugie, w tym znaczeniu, że jeśli wegetarianizm byłby ideałem religijnym, tak jak pokój byłby ideałem religijnym, to na pewno byłoby lepiej. Tak niektórzy rabini interpretują sławny fragment Księgi Izajasza: „I będzie wilk gościem jagnięcia, a lampart będzie leżał obok koźlęcia” (Iz 11, 6 i dalej). Już w średniowieczu toczono dyskusje, czy w erze mesjańskiej, kiedy zostanie odbudowana Świątynia Jerozolimska, ofiary ze zwierząt będą w niej nadal składane. Wielu rabinów odpowiadało, że nie.
Póki co żyjemy w świecie niedoskonałym, w którym zwierzęta są zabijane na pokarm, a skoro tak się dzieje, to trzeba je zabijać w możliwie najbardziej humanitarny – jak byśmy dziś powiedzieli – sposób.
Jak to jednak możliwe, że judaizm jako jedna z niewielu religii, które tak wyraźnie troszczą się los zabijanych zwierząt, dopuszcza ubój uznawany przez wielu za niehumanitarny? Skąd się wzięło takie przekonanie?
Myślę, że wzięło się stąd, że od dawna, też czasem ze względu na panujący w chrześcijańskiej Europie antyjudaizm, Żydów oskarżano o różnego rodzaju rytuały, które chrześcijaństwo uchyliło jako bezsensowne, żydowskie prawo materialne uznając za zastąpione przez etykę wyższego rzędu. Chrześcijaństwo zawsze podkreślało, że anulowało – od Pawła poczynając – rytualną część judaizmu, a resztę rozszerzyło na całą ludzkość. Myślę, że szechita, czyli ubój rytualny, była jednym z tych rytuałów, które stale podawano jako przykład archaiczności judaizmu. Tutaj byłby gdzieś korzeń takiego przekonania, bo trudno powiedzieć, by w średniowiecznej Europie czy później, np. w międzywojennej Polsc,e zwierzęta w nieżydowskich jatkach zabijano lepiej czy bardziej humanitarnie. Zresztą to się nie dzieje do dzisiaj. Wątpię, by rzeźnie chrześcijańskie – mówiąc krótko – były lepsze od żydowskich.
Dlaczego jednak w judaizmie zwierzę musi być zabite w określony sposób? Skąd wzięły się reguły odpowiedniego uboju zwierząt?
Jedno wyjaśnienie podaliśmy – to powody humanitarne, choć trudno dziś rozstrzygnąć, czy w starożytności to one stanowiły punkt wyjścia dla tak, a nie inaczej sformułowanych przepisów. Po prostu zabicie zwierzęcia jednym cięciem noża uznawano za metodę skuteczną i najszybszą, a w dodatku pozwalającą uczynić zadość innemu bardzo ważnemu przepisowi żydowskiego prawa, jakim był kategoryczny zakaz spożywania krwi. W Pięcioksięgu zakaz ten sformułowany jest kilkakrotnie; podkreślone zostaje, że krew jest źródłem życia. Stąd nakaz upuszczania krwi z upolowanego czy zarżniętego zwierzęcia, a także szczegółowe przepisy dotyczące usuwania resztek krwi z mięsa.