Czytelnik może tworzyć prywatną mapę zagadnień, zawężając np. relacje człowieka ze zwierzętami do kwestii „psiej” (zasadniczej choćby dla Hańby), śledząc ujęcie tematu współczucia (kluczowego dla całego pisarstwa Coetzeego) czy zagadnień tytułowych. Książka tak przygotowana zachęca do własnego zestawiania treści, jej odbiorca traktowany jest przy tym – zgodnie z wymową ostatnich słów wstępu – poważnie i odpowiedzialnie.
Redaktorzy zbioru zaznaczają, że najważniejsze było dla nich pytanie o życie. Idąc tym tropem, zajrzyjmy do zawartej w tomie rozmowy z prof. Krajewskim, pomysłodawcą projektu Niewidzialne Miasto: „życie polega na zmianie. (…) Tak myślimy, przynajmniej w zachodnim kontekście” (s. 130). Cóż miałoby być owym życiowym ruchem w przypadku bohaterów powieści J.M. Coetzeego? Precyzyjnie definiuje ten ruch Przemysław Czapliński, wskazując na gest „zejścia poniżej własnej autonomii” (s. 35), na konieczność przeżycia upokorzenia – doświadczenia najgłębiej przez autora Hańby przemyślanego. Kiedy na bohaterów Coetzeego spada cios, wraz z nim pojawia się poszukiwanie izolacji mające na celu uratowanie autonomii, z którego niewiele wynika, podczas gdy „prawdziwe zadanie (…) polega (…) na zmianie myślenia o sobie i swojej podmiotowości – zmianie poglądu na to, co człowieka określa” (s. 34).
Zdefiniujmy zmianę myślenia jako drogę „trwałego wychodzenia z »ja«” (Benedykt XVI, Deus Caritas est, Kraków 2006, s. 20), dostrzeżenia jakiejś innej poza moją przestrzeni życia. Krzysztof Warlikowski powiedział w odniesieniu do Coetzeego: „Nie potrzebuję go o nic pytać, ale chętnie bym go trochę poobserwował. Usiąść, popatrzeć i spróbować coś zrozumieć” (Wyostrzyć wzrok, dz. cyt., s. 96) . Druga część książki stanowi zapis takiej obserwacji i próby zrozumienia: artyści interpretują po swojemu fragmenty Zapisków ze złego roku. Obok języka narracji pojawia się język obrazów – fotografie Amsterdamu autorstwa Iriny Popowej, mierzącej się z problemem współczesnego przemysłu turystycznego czy – wyjątkowo intrygujący, i wręcz niemożliwy do zapisania w formie książkowej – język cielesnego gestu choreografki Dominiki Knapik.
Teksty J.M. Coetzeego są więc katalizatorem wyobraźni zaproszonych do współtworzenia książki artystów, stawiają twórców przed pytaniem o ich własne narzędzia: pozornie przezroczyste medium fotografii, taniec, który może być interpretowany „jako forma wypuszczenia z siebie (…) bólu i znalezienia innej drogi postępowania z samym sobą” (Wykluczony, czyli każdy. Z Krzysztofem Warlikowskim rozmawia Katarzyna Fazan, „Didaskalia” 2012, nr 107, s. 14) czy instalacja świetlna próbująca się zmierzyć z odczarowującym językiem nauk matematyczno-przyrodniczych.