Nowy gatunek zapewne przychodzi na świat niepostrzeżenie. Ale gdyby tym razem odbyło się to zupełnie inaczej? Gdyby wszystko wydarzyło się w przeciągu jednego pokolenia? Zamiast powolnej ewolucji – gwałtowna rewolucja i radykalna metamorfoza.
Jeśli wierzyć kapłanom biotechnologii, a przecież wielu żarliwie pragnie im wierzyć, chodzą już pośród nas osobnicy, którzy w najbliższej przyszłości zapoczątkują odrębny gatunek. Przedstawiciele tego gatunku będą dziećmi spod znaku GRIN, jak wspólnie określa się dziedziny genetyki, informatyki, robotyki i nanotechnologii. Ich ciała będą uporczywie młode i piękne, świadczące o wysokim statusie społecznym właścicieli. Nowi Ludzie mają za zadanie olśniewać. Chociaż będziemy wraz z nimi zamieszkiwać tę samą przestrzeń, zapewne nie uda nam się zachować wspólnych gatunkowych więzi.
***
„Najbardziej obawiam się takich prób modyfikacji na wielką skalę niektórych fundamentalnych aspektów ludzkiego zachowania, które sprawią, że będziemy mieli trudności z rozpoznaniem samych siebie” – napisał Francis Fukuyama w eseju Koniec człowieka i nie jest w swych obawach odosobniony. Wyobraźmy sobie ludzi żyjących 150, kilkaset albo nawet i tysiące lat, zachowujących przy tym pełnię sił witalnych, fizycznie utrzymujących formę zdrowych trzydziestopięciolatków, a zatem ludzi wolnych nie tylko od chorób wieku starczego, lecz również od wszelkich zdrowotnych dolegliwości, ludzi o doskonałych kształtach, pięknych podług najnowszych wzorów komputerowej grafiki; dzięki wstrzykniętym do organizmów robotom wielkości komórek krwi, sztucznym symbiontom i innym cudom techniki każde wewnętrzne zagrożenie dla ich cennego zdrowia zostanie zduszone w zarodku, zaś wszczepione do mózgu infotechnologiczne implanty udoskonalą ich zmysły, rozwiną ponadludzką inteligencję oraz umożliwią bezpośredni kontakt z komputerami.
Czy pozostali przedstawiciele społeczeństwa, którzy z różnych powodów nie poddadzą się modyfikacjom, rozpoznają w Nowych Ludziach bliźnich? Odnajdą podobieństwo? Braterstwo? Może ujrzą półbogów, może mutantów lub wręcz potwory, lecz na pewno nie ludzi z tej samej gliny co oni sami. Po drugiej stronie ta sytuacja wcale nie będzie wyglądała lepiej – bo jak mogą postrzegać Nowi Ludzie swych nieprzekształconych, biologicznie prymitywnych sąsiadów? Jako bezmyślną masę? Pariasów? Wydaje się, że w najlepszym razie traktować ich będą podobnie, jak obecnie cywilizowani ludzie traktują zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt.
A więc czeka nas elitaryzm? Dyskryminacja? Podział społeczeństwa na kasty? Nietrudno wyobrazić sobie wynikające z tego zawirowania społeczne, polityczne, ekonomiczne, kulturowe. Jak wytrzymają to napięcie sami pionierzy przemian?
***
Fizyczna nieśmiertelność jest i zapewne na zawsze pozostanie dla nas iluzją. Odwiecznym egocentrycznym mitem, marzeniem, które w świetle dzisiejszej nauki jest równie nieziszczalne, co marzenia średniowiecznych alchemików o uzyskaniu kamienia filozoficznego.