Zajmuje się Pan teologią pieniądza. Wiemy mniej więcej, czym jest teologia. Ale czym właściwie są pieniądze?
Na ogół staram się unikać pytania „czym są pieniądze?”, co może być zaskakujące, biorąc pod uwagę, że napisałem o nich książkę. Wydawać by się mogło, że powinienem najpierw zdefiniować podstawowe pojęcia, ale nie jest to takie łatwe. Nawet ekonomiści mają z tym spore trudności. Jednym z powodów, dla których pozostaję niechętny tworzeniu jakiejkolwiek metafizycznej definicji pieniędzy, jest właśnie fakt, że są one symbolem czegoś transcendentnego, czegoś, czego nie można poznać, za wyjątkiem efektów jego działania.
Kiedy piszę o pieniądzach, zajmuję się ich ekologią, czyli miejscem w szerszym spektrum produkcji, konsumpcji, eksploatacji surowców. Ciekawi mnie również ich polityka, czyli to, że są w pewnym sensie instytucją, którą można utożsamić z rynkiem. Z tym zastrzeżeniem, że obejmuje on wszystkie relacje wymiany. Ta ostatnia jest jednak warunkowana przez istnienie pieniędzy. Są to więc dwie strony tego samego procesu. Dlatego temat moich badań jest bardzo trudny do zdefiniowania.
W podejściu, które mnie interesuje, pieniądze to zbiór zapisów o nich. Znajdują się one na rachunku bankowym, a więc mówimy o liczeniu i prowadzeniu rejestru. Ale to, co jest przedmiotem obliczeń, to właśnie pieniądze i wartości względem nich ustalane. A więc znów okazuje się, że nie możemy ich w prosty sposób zdefiniować, bo nie istnieje nic konkretnego, co byśmy liczyli. Pieniądze to po prostu zjawisko, które wyłania się z różnego rodzaju instytucjonalnych i moralnych praktyk.
W jaki sposób w takim razie pieniądze powiązane są z siecią zobowiązań, wiarygodności, odpowiedzialności, międzyludzkich relacji?
Zazwyczaj traktujemy je jako narzędzie do prowadzenia wymiany z innymi. Ważne jest jednak, żeby zrozumieć, w jaki sposób kreuje się pieniądze. W nowoczesnej gospodarce bank centralny wypuszcza zestaw obietnic, w formie banknotów, na podstawie rezerw, których nie musi posiadać. Jest to tak zwany system rezerw częściowych: wszystkie banki oferują kredyty przekraczające ich zasoby. Tak powstaje pieniądz fiducjarny, czyli nie mający pokrycia, kreowany jedynie poprzez akt wpisania go do księgi: „Niniejszym udzielam pożyczki”. Instytucja finansowa nie musi być posiadaczem wartości, która odpowiadałaby udzielanym obietnicom, ponieważ nigdy nie są one wykupywane bezpośrednio. Banki jedynie wymieniają się nimi i znoszą je wzajemnie.
Czy zdobywanie pieniędzy, posługiwanie się nimi to rodzaj gry?
Gospodarka działa podobnie jak zawody, tyle że jeśli ktoś przegra przez nokaut, będzie to miało bardzo poważne, moralne znaczenie. Uczestnictwo w systemie gospodarki rynkowej oznacza, że z jednej strony jest się wciągniętym do gry poprzez obietnicę dobrobytu, ale z drugiej także przymuszonym do niej przez strach przed wykluczeniem, biedą, niepowodzeniem. W przeciwieństwie do zawodów, w ekonomii istnieje presja.