Księże Biskupie, zacznę od pytania o charakterze definicyjnym: kim jest teolog?
Teolog to człowiek, który służy wiernie Prawdzie Objawionej. Wiernie i z miłością. Tę Prawdę trzeba bowiem traktować osobowo, ponieważ jest nią Jezus. A więc to służba głęboka, niełatwa, ale piękna. Musi być to służba wierna. Teolog, żeby mógł służyć, powinien mieć przestrzeń wolności, cechować się odpowiedzialnością, która domaga się respektowania wykładni Magisterium, jaka jest mu dana. Została mu ona dana nie po to, by temperować jego poszukiwania, ale by być mu światłem. Dzięki temu ma on zawsze jakiś punkt oparcia.
Mówiąc od razu o Magisterium, zatrzymał Ksiądz Biskup teologa w pół drogi. Przecież istotna jest wierność Prawdzie, a nie Magisterium. Jeśli byłoby inaczej, jak miałby się dokonywać rozwój w teologii?
Prawda objawiona jest Prawdą żywą, a nie historycznym reliktem do pobierania próbek. Nie musimy wobec tego niczego wymyślać. Prawda objawiona zawiera treści, które Bóg nam daje w osobistych z Nim relacjach. Jednym z podmiotów przyjęcia tej Prawdy jest też teolog. Przestrzeń odczytywania treści Objawienia stanowi Kościół. Temu Kościołowi Bóg udzielił charyzmatu nieomylności w wierze, a kolegium biskupów, z papieżem na czele, obdarował charyzmatem nieomylności w nauczaniu, czyli szczególną asystencję Ducha Świętego, by strzegli Lud Boży od błędu. Nie traktujmy więc Magisterium wyłącznie jako korektora, ale nade wszystko jako światło. Dzięki niemu w Kościele znajduje się przestrzeń do odczytywania Objawienia w wierze. Patrząc tylko racjonalnie, natrafimy na trudności, bo rozum domaga się całkowitej wolności dla pracy teologa.
Czy to oznacza, że teolog ma nie brać na warsztat problemów, które Magisterium już oceniło i wprowadziło jako obowiązujące w Kościele nauczanie?
Nie chodzi o to, że nie ma prawa poszukiwania, ale o to, że jeśli zbłądzi, to Magisterium powie mu, iż taka interpretacja w Kościele nie może być przyjęta. Ortodoksyjny teolog przyjmuje takie stanowisko. Nikt nie zabrania mu poszukiwań. Może stawiać hipotezy, może proponować własną interpretację jakiegoś problemu. Wiem, że funkcjonuje stereotyp, zgodnie z którym poszukujących teologów Kościół zaraz ucisza, usuwa, ekskomunikuje. Jednak wykluczenie teologa z Kościoła w związku z jego pracą naukową jest niezwykle rzadkim przypadkiem kary, a dotyka tych, którzy mimo wymiany argumentów nie chcą się w posłuszeństwie podporządkować i nadal z uporem głoszą naukę, o której wiedzą, że pozostaje w sprzeczności z ortodoksją. Sam jako teolog nie czułem żadnego skrępowania przez 20 lat swojej pracy naukowej.
Może dlatego że mając taką właśnie świadomość relacji w stosunku do Magisterium, w teologach działa mechanizm autocenzury: pewne tematy czy problemy wykluczają już na etapie pierwszej myśli, bo wiedzą, że mogliby się narazić na trudności.