fbpx
Piotr Kosiewski Luty 2014

Obrazy i rzeczy

Roy Lichtenstein, Claes Oldenburg czy Andy Warhol na dobre weszli do kanonu kultury. Więcej, stali się częścią kultury masowej, należą dziś do głównego nurtu i chyba zapominamy, że pop-art u swych początków był propozycją radykalnej zmiany myślenia o sztuce. Nie zawsze też pamiętamy o jej związkach z designem. Wystawa Pop Art Design w londyńskim Barbicanie pokazuje te mniej oczywiste oblicza pop-artu.

Artykuł z numeru

Władza w Kościele

Władza w Kościele

Bądźmy szczerzy: większości naszego narodu nigdy nie powodziło się tak dobrze” – mówił Harold Macmillan 20 lipca 1957 r. Słowa ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii dobrze opisują radykalną zmianę, jaka zaszła w latach 50. Nie tylko w tym kraju. „W ciągu jednego pokolenia gospodarki państw kontynentalnej Europy Zachodniej nadrobiły zapóźnienia czterdziestu lat wojny i kryzysu (…). Niespełna dziesięć lat po niepewnym i chwiejnym powstawaniu z gruzów Europejczycy wkroczyli, ku swojemu zdumieniu, w epokę dostatku” – pisał Tony Judt w Powojniu, swej historii Europy po II wojnie światowej. Podobny wzrost zamożności ma miejsce w Stanach Zjednoczonych.

Lata 50. i 60. to po obu stronach Atlantyku czas boomu gospodarczego, istotnych przemian społecznych i kulturowych. To w jej „epoce dostatku” (tak zresztą Judt zatytułował rozdział swej książki poświęcony tym dekadom) rodzi się pop-art, jeden z najciekawszych fenomenów artystycznych ubiegłego stulecia. W 1956 r. Lawrence Alloway w londyńskiej Whitechapel Art Gallery organizuje wystawę This Is Tomorrow, na której przedstawia twórczość wykorzystującą kulturę masową. W następnym roku Leo Castelli otwiera w Nowym Jorku swoją galerię, w której twórcy pop-artu zajmą szczególne miejsce. O tej sztuce robi się głośno.

Ikoniczne znaki

W Barbicanie zgromadzono około 200 prac ponad 70 artystów i projektantów. Nie ograniczono się do malarstwa, rzeźby i znanych przykładów ówczesnego designu. Znajdziemy tu plakaty (w tym do Pociągu Jerzego Kawalerowicza autorstwa Wojciecha Zamecznika z 1959 r.), okładki płyt i czasopism, fotografię, film, wreszcie dokumentację architektoniczną. Słusznie, bo pop-artu nie można w sensowny sposób przedstawić bez odniesień do sfery bardziej użytkowej, często spychanej na margines.Artyści „żywili” się tym, co ich otaczało, kulturą masową – muzyką popularną, rozwojem telewizji i radia, reklamą. Więcej, czerpali z ogromnego rezerwuaru, który Mieczysław Porębski przed laty nazwał ikonosferą. Z tych wszystkich obrazów powstających dawniej i z tych, które jak pisał: „niesie nam każda chwila – atakujące nas bezustannie szumy, sygnały, światła, cienie, kolory”.

Artyści zaczęli współkształtować nową tożsamość kulturową, w której kultura popularna zaczyna odgrywać zasadniczą rolę. Wtedy zresztą przybiera znane nam oblicze: szczególny nacisk położony zostaje na masowy odbiór (kultura ta staje się zresztą coraz bardziej uniwersalna), gwiazdorstwo (dziś powiedzielibyśmy: celebrity), a także na konsumpcję (ogromnie wzrasta rola reklamy). Niemalże oczywista staje się obecność na wystawie m.in. okładek legendarnych albumów z 1967 r. Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band The Beatles (projekt: Peter Blake, Michael Cooper, Robert Fraser i Jann Haworth) i The Velvet Underground & Nico (projekt: Andy Warhol).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się