fbpx
Justyna Bargielska Wrzesień 2014

Moja noc u Maud

Rozpaczam bowiem z powodu przemijania jak mężczyzna, jak król, jak posiadacz większościowego pakietu akcji w większości światowych firm, jakby przemijanie było ostateczne – tak rozpaczam. To jeśli chodzi o formę. Jeśli chodzi o treść, rozpaczam z powodu przemijania rzeczy, które powinnam przyjmować do wiadomości jako przeminięte z godnością bądź w ogóle tego przemijania nie odnotowywać.

Artykuł z numeru

Imperialne oblicze Rosjan

Imperialne oblicze Rosjan

Chodź, Wojtek, tam jest pusty przedział – powiedziałam, wracając z toalety. Ale tylko wsadziłam głowę do naszego przedziału i zaraz ją wycofałam, bo nie byłam gotowa patrzeć na to, jak Bonowicz rozprawia się z tymi wszystkimi starszymi paniami, które po 15 minutach wspólnej podróży chciały go usynowić, ani z tymi młodszymi paniami, które chciały za niego wyjść, ani z tymi najmłodszymi, które w kwadrans zapragnęły być przez niego ucórkowione. Rozumiałam wszystkie te trzy potrzeby względem Wojtka, ale sama, na początku podróży mającej trwać dziewięć godzin, kierowałam się przede wszystkim lamentami mojego kręgosłupa. A on mówił: „Dziewczyno, musisz się natychmiast położyć, jeśli potem chcesz wstać”.

Wracaliśmy z nadmorskiej chałtury, w absolutnym lipcowym high season, pociąg jadący z Kołobrzegu miał się – o czym jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy – w Bydgoszczy połączyć z pociągiem z Gdyni, a żaden z tych składów nie ciągnął WARS-u. Wojtek wiózł sześć krówek reklamujących wrocławski Miesiąc Spotkań Autorskich i colę z wodą, a ja dwa snickersy i samą wodę. Dał mi za jednego trzy krówki, pożyczyłam mu swoje „Książki”, żeby sobie poczytał, i mój „Wprost”. Każde z nas miało własny egzemplarz „Tygodnika Powszechnego”.

I leżeliśmy sobie, i czytaliśmy, a ludzie, którzy mijali nasz przedział w drodze do toalety, przystawali popatrzeć na dwoje długich, w więcej niż nieformalnych pozach wyciągniętych, czytających dorosłych. W pewnym momencie oboje czytaliśmy „Tygodnik Powszechny”, w którym napisano, że stosunek homoseksualny może być znakiem autentycznej miłości – mam wrażenie, że wtedy chwila, na którą przystawali przy nas idący za potrzebą, była wyraźnie dłuższa. A może przeczuwali, że w toalecie centralnie umieszczono napis markerem „Żydzew kuca przy siku”, i dlatego, na ile tylko mogli, odwlekali do niej dotarcie. Ale wizyty w toalecie nie da się przekładać w nieskończoność, jak również kilku innych spraw i wydarzeń też. – Lubisz filmy Érica Rohmera? – zapytał Wojtek. – Aha – powiedziałam, nie patrząc na zegarek, a powinnam była, żeby w pełni zrozumieć wagę tego pytania. – Nasza wakacyjna przygoda dobiegła końca – powiedział Wojtek i wysiadł w Toruniu.

Mojego męża najbardziej złości, a także śmieszy, gdy rozpaczam z powodu przemijania.

Rozpaczam bowiem z powodu przemijania jak mężczyzna, jak król, jak posiadacz większościowego pakietu akcji w większości światowych firm, jakby przemijanie było ostateczne – tak rozpaczam. To jeśli chodzi o formę. Jeśli chodzi o treść, rozpaczam z powodu przemijania rzeczy, które powinnam przyjmować do wiadomości jako przeminięte z godnością bądź w ogóle tego przemijania nie odnotowywać. Pierwszą połowę lipca poświęciłam na rozpaczanie, bo córka zmieniła szkołę. Po prostu wybudowali nam inną pod domem, pod samym domem, a do poprzedniej musieliśmy chodzić przez łąkę, na której od marca do czerwca żerowały dziki, a którą od listopada do lutego trzeba było pokonywać na biegówkach. „Rozumiem pani decyzję, sama bym taką podjęła” – powiedziała mi wychowawczyni mojej córki, układając usta w podkówkę, bo kochała moją córkę jak własną. Akurat wtedy sprowadzili się studenci piętro pode mną. Po paru dniach zawiesiłam im na klamce torebkę z butelką wina, czekoladką i listem: „Czy moglibyście nie gadać na balkonie i nie palić tam papierosów strasznie śmierdzących po dwudziestej trzeciej?”. Odpisali: „A pani mogłaby po dwudziestej trzeciej nie płakać pod oknem?”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się