Wbrew temu, co mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, ciało nie jest w kulturze Zachodu pojęciem, które wybrzmiewało wyłącznie w tekstach hedonistów czy materialistów. Wręcz przeciwnie, w znacznej mierze swój sens zawdzięcza ono sygnaturze teologicznej. Rozszyfrowanie tajemnicy jego fenomenu jest możliwe tylko poprzez zlokalizowanie i naświetlenie semantycznych napięć, które kryją się u początków chrześcijaństwa i jego grecko-rzymskich korzeni. Wówczas bowiem określone zostały determinujące go do dziś konteksty, z których wyprowadzić można podstawowe różnice w aktualnym problematyzowaniu ludzkich relacji z tym, co cielesne. Świadomych tego jest wielu współczesnych myślicieli, którzy swoje ateistyczne co do zasady projekty filozoficzne prowadzą w oparciu o genealogiczne badania listów św. Pawła czy pism Ojców Kościoła. Powrót do momentów, w których kształtowała się zachodnia kultura, pozwala im na podjęcie prób jej dekonstrukcji.
Nieco upraszczając, wyróżnić można przede wszystkim dwa – wzajemnie sobie przeciwstawne – typy doświadczania ciała: czegoś, co jest opresyjne i stanowi pas transmisyjny mechanizmów podporządkowania i władzy, oraz czegoś wyzwalającego, stanowiącego miejsce prywatnych przyjemności i plastyczny materiał autostylizacji, umożliwiający wyjście poza schematy określonego czasu.
Pierwszy wariant został doskonale opisany przez Franza Kafkę w Kolonii karnej. Państwowy aparat przymusu tak długo tatuuje ciała poddanych, aż normy społeczne staną się dla nich czytelne dzięki wydrążonym w ich torsach ranom. W podobnym duchu swoje analizy prowadził Michel Foucault, przedstawiając praktyki dyscyplinarne i mechanizmy biopolityczne jako skuteczną drogę kształtowania ludzkiego posłuszeństwa. Niezwykle istotne w jego ujęciu było wskazanie na fakt, że modelowanie ciał nie musi przyjmować zabarwienia negatywnego, ale zachodzić może w sposób zupełnie pozytywny: wystarczy np. trochę pornografii, by pewien typ ciała stał się po prostu pożądany i naśladowany. Posłuszne wobec władzy (czy też rynku) kształtowanie własnego ciała zachodzi bez udziału świadomości, jest kulturowo i historycznie uwarunkowane, o czym świadczą badania antropologów, dowodzące, jak zmieniało się ciało w zależności od czasu i miejsca.
Drugi typ pojmowania oraz doświadczania ciała ma już zupełnie inną konotację – zamiast opresyjności kojarzy się z wyzwoleniem i transgresją. W znacznej mierze posiada cechy fantazmatu. Idealnie wyraża go figura oświeceniowego rozpustnika markiza de Sade’a, mającego wyzwalać się przy pomocy fizycznej rozkoszy z wszelkich gnębiących go kulturowych barier. Przywołać tu można również mitycznego Morfeusza, który dzięki niezwykłej zdolności do przeobrażania się uosabia tkwiące w ludziach pragnienie plastycznej zmiany swej fizyczności. W tym wariancie ciało byłoby więc tym, co kształtować można nie wobec cudzych, ale własnych nieskrępowanych upodobań.