W prezbiterium bocheńskiej fary św. Mikołaja wisi od – jak się czasem mawia, gdy nie przebadano jeszcze stosownych archiwów – niepamiętnych czasów. Na jego dolnej ramie przymocowana jest niewielka tabliczka, na której z trudem daje się odczytać na wpół zatarty napis: „TOBIAS VAN NYMEGEN SADZAWKA SILOE”. Potęga słowa drukowanego bywa zniewalająca: w większości publikacji na temat Bochni i jej najważniejszego kościoła przeczytamy, że ogromny ów obraz przedstawia „Uzdrowienie ślepego nad sadzawką Siloe”. Tylko jeden z dawnych proboszczów, choć w swym popularnym przewodniku po świątyni przypisał go niejakiemu „Van Nemeckenowi”, to przecież zarazem zatytułował dość ostrożnie: Chrystus uzdrawia chorego przy sadzawce. Ta ostrożność okazuje się uzasadniona.
Dwie sadzawki
Nie trzeba być biblistą ani teologiem, by zauważyć, że coś się tu nie zgadza. O Siloe mowa jest w 9. rozdz. Ewangelii Jana. Jezus spotyka ślepego od urodzenia, nakłada mu na oczy błoto z ziemi i własnej śliny, po czym każe mu je przemyć w tejże właśnie cudownej sadzawce. Wynikałoby z tego, że sama scena rozmowy Jezusa ze ślepcem nie rozgrywa się w jej bezpośrednim pobliżu. Uzdrowiony ślepiec z J 9 musiałby być przy tym człowiekiem względnie młodym, skoro kilka wersetów dalej wspomina się o jego żyjących rodzicach. Jest jednak w Ewangelii Jana (5, 1–18) wzmianka o drugiej jeszcze sadzawce, zwanej Owczą lub Betesda. Co jakiś czas pojawiał się nad nią anioł, poruszał jej wody, a kto pierwszy się w nich wówczas zanurzył, „stawał się zdrowym, jakąkolwiek byłby zdjęty chorobą”. Jezus dostrzega tam człowieka sparaliżowanego od 38 lat. Ten skarży mu się, że nie ma nikogo, kto pomógłby mu wejść do sadzawki po jej wzburzeniu przez anioła, dlatego zawsze go ktoś wyprzedza. Jezus lituje się nad jego losem i rozkazuje: „Wstań, weźmij łoże swoje, a chodź”. Skutek jest natychmiastowy. Kaleka podnosi się, zabiera swoje rzeczy i o własnych siłach rusza w drogę do domu.
Nietrudno zauważyć, że to tę właśnie scenę przedstawia bocheński obraz: jest na nim anioł unoszący się nad sadzawką, jest starzec trzymający zmięte posłanie, a na ziemi dostrzec można nawet kawałki drewnianej ramy łoża. Po lewej stronie kłębi się tłum świadków oburzonych zlekceważeniem przepisów rytualnych: Jezus pogwałcił ich zdaniem szabat, dokonując uzdrowienia, a chory, dźwigając swoje posłanie – w czas święta obowiązywał zakaz przenoszenia jakichkolwiek ciężkich przedmiotów. Jest wreszcie i sadzawka otoczona, zgodnie z opisem ewangelicznym, kilkoma portykami, pod którymi spoczywali chorzy.
Skąd więc ta dziwna pomyłka? Okazuje się, że ma ona pewne uzasadnienie. Ruiny budowli otaczającej sadzawkę Betesda odkryto dopiero w połowie XIX w. Do tego czasu Sadzawkę Owczą część biblistów utożsamiała właśnie z Siloe (choć nie był to pogląd powszechny). Resztę łatwo sobie dopowiedzieć. Usprawiedliwiony jeszcze w XIX w. podpis odniesiono do 9. rozdz. Ewangelii Jana, gdzie wspomina się właśnie o uzdrowieniu ślepca, choć oczywiście wnikliwsza analiza samego obrazu taką interpretację wyklucza.