Między wojną a więzieniem 1945–1953 jest wielkim świadectwem hartu ducha opisywanych postaci – ludzi przecież młodych, których dojrzałość, choćby ta wyrażona w publicystyce, ale też w czasie przesłuchań, wręcz zadziwia
Wraz z nastaniem komunistycznej władzy w Polsce katoliccy inteligenci, jak zresztą większość społeczeństwa, znaleźli się w trudnej sytuacji. Radość z końca wojny zakłócała niepewność odnośnie do przyszłości. Katolicy wiedzieli, że marksiści są wrogami Kościoła i że czasy, które nadchodzą, nie będą łatwe. Co prawda, początkowo komuniści chcieli udowodnić, że oba światopoglądy można pogodzić. Oczywiście niektórzy Polacy od razu nie mieli wątpliwości – część z nich zasiliła szeregi Żołnierzy Wyklętych. Nie jest jednak prawdą, że tylko oni byli patriotami – wielu ludzi ze wspaniałą konspiracyjną przeszłością widziało sens w odbudowywaniu kraju z wojennych zniszczeń. Friszke pisze: „Trwanie w konspiracji – po utworzeniu w końcu czerwca 1945 r. Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, uznanego przez zachodnie mocarstwa, po powrocie do kraju byłego premiera rządu w Londynie Mikołajczyka i utworzeniu przez niego wielusettysięcznego PSL, po konferencji poczdamskiej wstępnie wyznaczającej polską granicę zachodnią na Odrze i Nysie – wydawało się politycznie nieracjonalne i pozbawione politycznej skuteczności”.
Z takiego założenia wychodzili politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego czy Stronnictwa Pracy. W książce Friszkego znajdziemy na to wiele dowodów. Choćby wypowiedzi Karola Popiela: „Na zjeździe wojewódzkim SP w Krakowie 31 marca [1946 – A.B.] Popiel tłumaczył powody podjęcia działalności przez SP: »o Polskę można było walczyć wszędzie, ale budować ją, wpływać na jej ustrój gospodarczy i polityczny – tylko w kraju«”.
Tak też rozumowali młodzi przedstawiciele środowisk katolickich. Tadeusz Przeciszewski, jako T. Kietlicz, pisał w styczniu 1947 r. w opozycyjnym „Tygodniku Warszawskim”, że młodzież katolicka „znajduje sobie powoli miejsce w nowej rzeczywistości polskiej”. Odżegnywał się od polityki awantury oraz biadolenia i podkreślał, że rolą młodzieży katolickiej powinna być współodbudowa i tworzenie nowej Polski: „Będziemy oddziaływać na nasze Koleżanki i Kolegów w duchu odpowiedzialności za losy Polski. Będziemy walczyli z wszelkimi elementami, które chciałyby używać młodzieży do jakichkolwiek nieodpowiedzialnych akcji i wystąpień”.
Zaangażowanie młodych
Właśnie takie przesłanki stały za zaangażowaniem dwudziestoparoletnich ludzi w działalność publiczną. Wielu z nich miało za sobą działalność konspiracyjną, teraz chcieli coś wspólnie budować. Mieli różne poglądy i różnie odnosili się do komunistów. Jedni więc zaangażowali się w Kolumnę Młodych przy „Tygodniku Warszawskim”, inni współtworzyli Sodalicję Mariańską Akademików czy wiązali się z współpracującą z władzami grupą Dziś i Jutro Bolesława Piaseckiego, a jeszcze inni chcieli przede wszystkim dyskutować o otaczającej rzeczywistości – jak przedstawiciele Klubu Logofagów czy personaliści. Friszke w następujący sposób charakteryzuje twórców Klubu Logofagów, ale ta charakterystyka w wielu punktach odnosi się także do przedstawicieli innych środowisk młodzieży katolickiej (choć niektórzy uważali II RP za państwo niesprawiedliwe): „W ich życiorysach i w wychowaniu była obecna tradycja walk niepodległościowych w XIX w., w pełni identyfikowali się z odbudowaną w 1918 r. Polską, w której ich rodzice należeli do aktywnych i wykształconych obywateli. Wywodzili się z elity Polski niepodległej, a podczas wojny potwierdzili swój patriotyzm, często walcząc z bronią w ręku. Powojenna Polska była zaprzeczeniem ideałów, w których wyrośli, ale zarazem tradycja rodzinna i wychowanie podpowiadały, że o sprawy narodowe można zabiegać także w trudnych warunkach”.