Pamiętam jak w czasach studenckich, w latach 70. regularnie jeździłam na tygodnie filozoficzne do Lublina. Były tam dobre debaty, w których uczestniczyli zarówno studenci, jak i akademicy z KUL i z UMCS. Nie rozmawiało się wtedy jeszcze o polityce, nie było czegoś takiego jak polityka historyczna, modna dziś bardzo na katolickiej uczelni. Omawiało się teksty, referowało klasyków, mówiło o perspektywach filozofii i konkretnych problemach epistemologicznych, ontycznych, etycznych. Wielkim dla mnie odkryciem był wtedy św. Tomasz i teoria realizmu tomistycznego prof. Mieczysława A. Krąpca. Siostra Zdybicka, która również bywała na tych spotkaniach, wydawała mi się fascynującą osobowością; dużo się nauczyłam z jej wystąpień.
Jeździło się również na PAT do Krakowa, by posłuchać prof. Tischnera. Zresztą on sam był częstym gościem na seminariach Krzysztofa Michalskiego, na które chodziłam regularnie w rodzimym instytucie (IF UW). Tischner był jak „świeże źródło”, z którego każdy mógł pić. Z każdym rozmawiał, nikogo nie odrzucał, był otwarty, pełen poczucia humoru a jednocześnie – wielkiej mądrości i wiary. Miał w sobie jasność.
Chodziło się też na debaty do KIK-u. To były zawsze ważne wydarzenia. Na przełomie lat 70. i 80. to było coś na kształt legalnego „uniwersytetu latającego”. Ci, którzy chodzili na wykłady Michnika, Kuronia czy Amsterdamskiego, spotykali się też i w katolickim klubie. To były niemal ciała połączone. Uczestniczyłam tam na początku lat 90. w dużej debacie na temat Veritatis Splendor z zaproszonymi watykańskimi teologami. Pamiętam, że interesowała mnie wtedy kategoria „teonomii uczestniczącej”, która w Veritatis Splendor zastąpiła „autonomię sumienia”.
Z wielką przyjemnością, przez lata słuchałam kazań (tych bardziej filozoficznych) ojca Jacka Salija OP, dzięki któremu poznałam i zainteresowałam się św. Augustynem. W stanie wojennym, u dominikanów miałam swój wykład o wolności. A w czasie wielkiego Zjazdu Filozoficznego w Toruniu (już w latach 90.) brałam udział w dwugłosie o aborcji wraz z ks. prof. Adamem Szostkiem MIC. Była to długa, merytoryczna dyskusja prowadzona fachowo, przyjaźnie, bez żadnej złości, choć bez finalnego konsensusu. Z ks. prof. Stępniem i prof. Markiewicz uczestniczyłam w pracach nad wprowadzeniem filozofii do szkół. Mieliśmy wstępny zarys programu, listę najważniejszych filozofów i problemów i nie było między nami żadnych kontrowersji (projekt upadł, bo zmienił się minister edukacji).
O ile pamiętam pod koniec lat 80. i w latach 90. Komisja Episkopatu ds. Dialogu z Niewierzącymi organizowała prestiżowe debaty, w których brali udział wysocy dostojnicy Kościoła i tak ważne osoby jak Michnik, Geremek, Skarga czy Edelman.
Debaty, kontakty, rozmowy między świeckimi a Kościołem, naprawdę miały miejsce. Była wola rozmowy, wspólne lektury, cele i przestrzeń wolna od strachu i monopolu Prawdy, którym Kościół obecnie się napawa. Bo dziś debaty nie ma. Nie ma ani przestrzeni, ani woli, ani otwarcia. Jest konflikt.