Paweł Świeboda
Wieloletnie ramy finansowe 2014–2020
Koniczność zajęcia się nową perspektywą UE, czyli nowym wieloletnim budżetem, wymusza na nas kalendarz. Negocjacje rozpocznie Komisja Europejska, przedstawiając wstępną propozycję budżetu. Są one zaplanowane na koniec czerwca, a więc na okres tuż przed rozpoczęciem polskiej prezydencji.
Dla Polski negocjacje te mają ogromne znaczenie, ponieważ jesteśmy obecnie największym beneficjentem budżetu UE i niewątpliwie zależeć nam będzie na utrzymaniu tego stanu rzeczy w najbliższych latach. Hiszpania, kraj, z którym najczęściej się porównujemy pod względem dopływu unijnych środków, otrzymywała ich znaczną ilość przez trzy cykle budżetowe. Polska jeszcze przez dwie dekady będzie doganiała bardziej rozwinięte gospodarki europejskie, dlatego zależy jej przede wszystkim na utrzymaniu znaczącej roli polityki spójności, której celem jest przezwyciężanie różnic w poziomie rozwoju gospodarczego państw i regionów.
W trakcie swojej prezydencji Polska rozpocznie negocjacje budżetowe, ale raczej nie będzie miała szansy, aby je zakończyć. Najbardziej prawdopodobny termin finału rozmów to druga połowa 2012 roku i prezydencja Cypru, a więc okres pomiędzy wiosennymi wyborami prezydenckimi we Francji oraz parlamentarnymi w Niemczech rok później. Wiadomo, że oba te kraje mają największy wpływ na tok negocjacji – Francja jest głównym adwokatem utrzymania silnej wspólnej polityki rolnej, a Niemcy są największym płatnikiem do wspólnego budżetu. Polska nie powinna przyspieszać rozmów o wieloletnim budżecie również z tego powodu, że UE zaczyna wychodzić z kryzysu i w tym roku kłaść się będzie bardzo silny nacisk na ograniczanie wydatków. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron bardzo zdecydowanie przedstawił już argumentację, według której cięciom w ramach państw członkowskich nie mogą towarzyszyć wzrosty wydatków na poziomie UE. Jest natomiast szansa, że przy wzmożonej dynamice gospodarczej w końcówce 2012 roku powstanie korzystniejszy klimat dla zaakceptowania dużego budżetu wieloletniego UE, choć jednocześnie nie należy się spodziewać, że będzie on znacznie większy od obecnego.
Przy poprzednich negocjacjach finansowych powstała „grupa jednego procenta”. Są to państwa opowiadające się za jednoprocentowym (w relacji do PKB) limitem budżetu UE. Jednym z nowych argumentów, po które Polska powinna sięgnąć w trakcie negocjacji, jest potrzeba zachowania silnego budżetu UE w ramach konsolidacji unii gospodarczej i walutowej, co jest pokłosiem kryzysu finansowego i gospodarczego. Budżet federalny w USA wynosi około dwadzieścia procent PKB. W Unii jest to jeden procent PKB, co stanowi minimum minimorum, które powinno być zachowane. Pełniąc prezydencję, Polska musi dbać o zachowanie neutralności, nie prowokować płatników netto do zaostrzenia stanowiska, ale też pozwalać zwolennikom silnych polityk wspólnotowych na wyrażanie swoich poglądów.