Czy wierzy Pan w cuda?
Nie mogę wykluczyć istnienia cudów. Ale to jest zupełnie inne stwierdzenie, niż powiedzieć: „wierzę w cuda”. Wiara w cuda pociąga za sobą gotowość, by cud przyjąć. Racjonalista, uwzględniający różne możliwości i zakładający otwarty charakter wiedzy o świecie, powinien być w tej kwestii agnostykiem. Z punktu widzenia nauk przyrodniczych cudów nie ma. Nauki przyrodnicze mają pewną liczbę założeń dotyczących natury wszechświata, praw, które nim rządzą, dlatego na ich gruncie nie ma miejsca na wiarę w cuda definiowane jako odstępstwo od tychże praw. Z drugiej strony, z punktu widzenia racjonalizmu, który ja szanuję, nauki przyrodnicze nie mogą ontologizować swoich wypowiedzi, tak jak to robi filozof czy teolog. Nauki są zredukowane zarówno co do perspektywy, jak i co do przedmiotu. Zajmują się zawsze pewnym fragmentem rzeczywistości z pewnej określonej perspektywy w określonym czasie. Dlatego wypowiedzi nauki mają w pewnym sensie charakter doraźny. Dobrze i wygodnie jest myśleć o nauce jak o grach, które mają pewne reguły. Nauki przyrodnicze „umawiają się”: pewne rzeczy akceptują, a inne odrzucają. Jeśli się – mówiąc językiem Thomasa Kuhna – namnoży określona liczba anomalii, konieczne będzie zrezygnowanie z pewnych założeń, presupozycji.
Jeśli przyjmiemy istnienie cudów, indeterminizm, to uprawianie nauki nie ma sensu, przynajmniej w tym aspekcie, w którym nauka powinna być nomotetyczna, a więc poszukująca stałych praw rządzących rzeczywistością. Jeżelibyśmy zrezygnowali z tego założenia, to musielibyśmy uznać, że niezależnie od tego, co wiemy o świecie, i tak w pewnym momencie może zdarzyć się cud: Łazarz zmartwychwstanie.
Cud nie musi dotyczyć jedynie świata przyrody. Może obejmować to, co się dzieje między ludźmi. Pewne sytuacje mogą być zinterpretowane jako nieomal cudowne, choć tak naprawdę przynależą do porządku ludzkiego. W tym sensie uznanie czegoś za cud jest kwestią interpretacji, na przykład interpretacji nawrócenia Pawła w drodze do Damaszku.
W światopoglądzie zbudowanym na podstawach naukowych jest bardzo niewiele miejsca na cud rozumiany w bardzo ścisłym sensie, to jest jako wyrwa w prawach przyrody. Istnieją jednak i sytuacje z porządku ludzkiego, hermeneutycznego – zdarzenia, które mają miejsce między ludźmi – a ich natura może zostać zinterpretowana jako cudowna. W tym wypadku wiele z tego, co nazywamy cudem, ma swoje źródło w interpretacji. Zastanawiam się, czy w moim życiu wydarzały się cuda. Na pewno zdarzyło się kilka takich rzeczy, które mógłbym nazwać cudownymi. Spowodowały one radykalną przemianę wewnętrzną, gwałtowny wzrost moich możliwości duchowych czy intelektualnych, zmianę całej orientacji życiowej; dały poczucie wyratowania z jakiejś straszliwej opresji. Jednak z drugiej strony, gdybym popatrzył na nie z innej, sceptycznej perspektywy, perspektywy sceptyka, to mógłbym powiedzieć: to, co się w moim życiu wydarzyło, nie rozrywa porządku przyczynowego. Uznanie tego za cud jest moją decyzją. Mam do czynienia z sytuacją, w której nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to możliwe, że pewna rzecz przebiegła w taki, a nie inny sposób. W gruncie rzeczy pytanie o wiarę w cuda wymaga intencji innej niż potoczna i stosowana prawdopodobnie przez większość ludzi, to znaczy „czy da się zawiesić prawa natury czy nie”. Pytanie to ma charakter bardzo osobisty i powinno brzmieć następująco: „czy uważasz, że masz w sobie tyle siły wewnętrznej, duchowej, że potrafiłbyś wytrzymać sytuację, w której doświadczasz cudu albo byłbyś w stanie cudu zażądać i go otrzymać?”. W Ewangelii przeważa właśnie ta druga perspektywa: „idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.