fbpx
fot. Bogdan Kuc, Instytut Książki
Elżbieta Kalinowska marzec 2016

Biblioteka ważniejsza niż aquapark

Dzięki Dyskusyjnym Klubom Książki wyraźnie widać, że rola bibliotek wcale nie jest pasywna – wygenerowały one fenomen rozprzestrzeniający się po całym, teoretycznie nieczytającym, kraju.

Artykuł z numeru

Dusza w lepszej formie

Dusza w lepszej formie

Nowoczesna biblioteka publiczna to otwarta, demokratyczna przestrzeń usługowa. Przestrzeń zaufania społecznego, tworząca wspólnotę, współpracująca z innymi, działającymi lokalnie instytucjami i organizacjami tak, by kreować miejscową przestrzeń kulturalną i społeczną. „Jej wartość – jak powiedział Brian Ashley z Wielkiej Brytanii – »polega na możliwości pogodzenia różnych napięć między pozornie konkurującymi ze sobą potrzebami. Jest to przestrzeń, w której nie dokonuje się osądu. Każdy może tam wejść, skorzystać, usiąść wygodnie. Jest to miejsce bezpieczne, albo też miejsce spotkań. (…) Tak naprawdę jest to przestrzeń, którą ludzie mogą dostosować do swoich potrzeb«”[1]. Powyższy cytat pochodzi z tekstu podsumowującego pierwsze z cyklu seminariów Biblioteka Nowa, które odbyło się w kwietniu 2015 r., pod hasłem „Biblioteka 2020, czyli nowe wyzwania dla bibliotek publicznych” i zostało zorganizowane przez Instytut Książki. Zaplanowany na trzy kolejne lata cykl ma na celu próbę wyznaczenia kierunku rozwoju polskich bibliotek publicznych. Choć w ostatnich latach wiele dzieje się w tych placówkach, ciągle brakuje refleksji natury programowej.

*

Przeciętnemu czytelnikowi, a zwłaszcza komuś, kto z biblioteki korzysta rzadko albo wyłącznie wówczas gdy jest mu potrzebna konkretna, trudna do zdobycia w Internecie książka, zacytowana powyżej definicja może wydać się co najmniej dziwna. Bo gdzie w tym wszystkim książki? Zwłaszcza że jeśli przeczytać hasło „biblioteka” choćby w Słowniku języka polskiego, dowiemy się, że jest to „instytucja kultury, która gromadzi, przechowuje i udostępnia materiały biblioteczne oraz informuje o materiałach bibliotecznych”.

Tymczasem jeśli przyjrzymy się europejskim strategiom rozwoju bibliotek, takim choćby jak duńska The Public Libraries in the Knowledge Society czy brytyjska The Library of the Future, zobaczymy, że potrzeba czytelnicza, jak nazywa się to w języku bibliotekarskim, jest tylko jedną, obok potrzeb informacyjnych, edukacyjnych, kulturalnych i społecznych (z naciskiem na te ostatnie), jakie ta placówka winna spełniać. Skąd to się bierze? Oczywiście ze zmian społecznych. Czytamy inaczej (przemilczmy chwilowo fakt, że Polacy czytają wyjątkowo mało), szybciej. Częściej niż kiedyś krótkie teksty, a te zwykle w Internecie. Zwłaszcza młodzi ludzie czytają inaczej i jeżeli, jak mówi Emmanuel Aziza, „biblioteki publiczne pozostaną miejscami, gdzie jedynie wypożycza się książki, to jest ryzyko, że za kilka lat utracimy nastoletnich użytkowników”. W Internecie, a nie w książkach, szukamy obecnie informacji przydatnych przed podróżą czy wszystkich innych informacji „encyklopedycznych”. Tyle że Internet jest źródłem, którego nie należy traktować bezkrytycznie, i potrzebujemy miejsc pomagających uwiarygodnić i przefiltrować te informacje. Coraz szybciej i więcej musimy się uczyć. Nie tylko dzieci, również osoby dorosłe, starsze. Tę naukę wymuszają na nas nowe technologie. A jednocześnie pewnie bardziej niż kiedyś potrzebujemy miejsc integrujących nas lokalnie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się