Po realizmie, który dostrzega różnicę i musi mieć odwagę jej stwierdzenia, trzeba wysiłku zmierzającego do odnowienia jedności. Ciągłość duchowa musi mieć możliwość ukazania się poprzez nieciągłość kulturową[1].
Wymiar sacrum w społeczeństwie trudno poddaje się analizom, jest w dużej mierze nieuchwytny. Jego korzenie sięgają głęboko, do dusz ludzkich, do których nie ma się przecież dostępu. Regułą staje się więc równoczesne stosowanie wielu kryteriów, zarówno socjologicznych, religioznawczych, jak i politycznych, aby choć orientacyjnie określić miejsce religii i wiary w życiu społecznym. W przypadku społeczeństwa kanadyjskiej prowincji Quebec, które najszybciej, bo w ciągu niespełna czterdziestu lat, w dużym stopniu zatraciło swój charakter tradycyjnie katolicki, „wysoki stopień sekularyzacji” mierzy się statystykami dotyczącymi praktyk religijnych, znikomego uczestnictwa w niedzielnej mszy, a także gwałtownym zanikiem tradycyjnego modelu rodziny. Co charakterystyczne, Quebec wyróżnia się również niemalże całkowitym brakiem dyskursu religijnego w przestrzeni publicznej, który jeszcze we wczesnych latach sześćdziesiątych dominował wśród francuskojęzycznej populacji prowincji i do dziś nieprzerwanie króluje u jej południowego sąsiada. Dziwi to w tym sensie, że choć większość współczesnych rdzennych Québécois[2] w średnim wieku wywodzi swoje korzenie z bardzo tradycyjnie pobożnych, katolickich i wielodzietnych rodzin, to wielu z nich zdecydowanie odcina się od tego tradycyjnego modelu i wartości (np. współczynnik rozwodów należy do najwyższych na świecie i sięga 50% zawieranych małżeństw), a stosunek do przeszłego katolicyzmu jest u nich albo negatywny, niekiedy ambiwalentny, albo oparty na widmach powracających z przeszłości bez wyraźnej kontynuacji w teraźniejszości. Błędem byłaby jednak jednostronna ocena mieszkańców Quebecu wyłącznie jako „społeczeństwa odrzuconych wartości”: ewoluował on na wielu płaszczyznach wcale nieodległych od szeroko pojętej społecznej etyki odpowiedzialności. W niniejszym eseju postaram się przybliżyć kontekst i zasięg tych zmian.
Narodziny (młodego) Quebecu
Najważniejsze zmiany na arenie polityczno-obyczajowej zaistniały w latach 1960–1966, w czasie tzw. Cichej Rewolucji (określenia „Quiet Revolution” po raz pierwszy użył dziennikarz z Toronto, pracujący dla angielskojęzycznego dziennika „Globe and Mail”). W ówczesnych czasach pojęcie Quebecu jako narodu nie istniało w tak wyrazistej formie jak obecnie, a mieszkańcy, kulturowo i religijnie odrębni w stosunku do potomków protestanckich brytyjskich osadników, byli określani jako francuscy Kanadyjczycy („Canadiens français”). Wielu interpretowało tę terminologię jako oznakę dyskryminacji, jako że samo „Canadien” odsyłało do anglojęzycznych obywateli, a więc norma semiotyczna była – niejako – anglojęzyczna! Cicha Rewolucja przyczyniła się do skrystalizowania ambicji narodowych i politycznych francuskojęzycznej prowincji, włącznie z silnym elementem separatystycznym. Wcześniej prowincja była raczej zamknięta na wpływy z zewnątrz i tkwiła w skostniałej strukturze społecznej, w ramach której większość kapitału znajdowała się w rękach mniejszości anglojęzycznej. W 1960 roku po raz pierwszy od wielu lat dokonała się zmiana partii rządzącej na rzecz ugrupowania pod przywództwem liberała Jeana Lesage’a. Jego intensywne reformy dokonywane lawinowo jedna po drugiej (szczególnie w początkowym okresie, między 1960 a 1964 rokiem) spowodowały wzrost entuzjazmu i wiary w niezależną ekonomicznie i politycznie przyszłość prowincji. Nowy Quebec miał być nowoczesny, samowystarczalny, dumny ze swojej kultury, o niezależnych od anglofonów strukturach i ambicjach międzynarowych. Większość z tych postulatów została zrealizowana, symbolem jest choćby przyjęcie określenia mieszkańców prowincji jako Québécois.