fbpx
Zbigniew Rokita luty 2017

Najmilszy z oligarchów

Zbigniew Parafianowicz i Michał Potocki podjęli się niebywale trudnego zadania: postanowili napisać biografię Petra Poroszenki i Ukrainy czasów jego prezydentury. To operacja na żywym organizmie: Poroszenko jest prezydentem targanej wojną i kryzysami Ukrainy, każdy dzień rzuca na jego postać i rządy nowe światło.

Artykuł z numeru

Islamofobie

Islamofobie

Autorzy nie mają więc luksusu uchwycenia swojego bohatera w historycznym bezruchu, muszą wyciągać głębokie wnioski z bieżących wydarzeń. Książka, którą Wydawnictwo Czarne prezentuje na półmetku jego prezydentury – Kryształowy fortepian. Zdrady i zwycięstwa Petra Poroszenki – udowadnia jednak, że dwójce dziennikarzy „Dziennika Gazety Prawnej” operacja się powiodła, a Parafianowicz i Potocki mają sprawdzony warsztat. Pokazali to już przy okazji swojej poprzedniej książki Wilki żyją poza prawem. Jak Janukowycz przegrał Ukrainę. Obie pozycje znakomicie się uzupełniają i wraz z takimi tytułami jak Barszcz Ukraiński oraz Ukraina. Niezwykli ludzie w niezwykłych czasach Piotra Pogorzelskiego czy wywiadu rzeki Izy Chruślińskiej z Oksaną Zabużko Ukraiński palimpsest należą do najważniejszych pozycji poświęconych Ukrainie, które ukazały się w Polsce w ostatnich latach – a ukazało się ich wiele.

 

„Król czekolady”

Zadanie, przed którym stanęli Parafianowicz i Potocki, jest tym trudniejsze, że Poroszenko to postać niejednoznaczna i barwna. Czytelnik Kryształowego fortepianu dowie się, że piąty prezydent poradzieckiej Ukrainy urodził się na besarabskiej prowincji, później żył w naddniestrzańskich Benderach, aby w końcu trafić do Kijowa. Tam podczas pieriestrojki ukończył na prestiżowej uczelni stosunki międzynarodowe (jego kolegą ze studiów był Micheil Saakaszwili – wieloletni prezydent Gruzji i do niedawna gubernator obwodu odeskiego). Biznes rozkręcał ze swoim ojcem i bratem: zaczynali od handlu pieprzem i kakao, aby zbudować ogromne imperium – dziś Poroszenko jest miliarderem, jednym z najbogatszych Ukraińców. W przeszłości lubił się bić: osiągał świetne wyniki w dżudo i zapasach, krąży nawet legenda o tym, że w młodzieńczych czasach miał na jednym z turniejów stanąć w szranki z Władimirem Putinem. To człowiek zupełnie innego pokroju niż Wiktor Janukowycz. Poroszenko nie był członkiem gangu, nie dorobił się na kradzieżach czy spekulacjach. Stworzył dobrze działające przedsiębiorstwa, autorzy piszą: „Jeśli ktoś z bogatych Ukraińców mógł bez obaw o własną kieszeń zamienić Ukrainę w normalnie funkcjonującą gospodarkę rynkową, był to właśnie on”. Słynie z pracowitości (często pracuje po kilkanaście godzin dziennie), zna pięć języków, jest człowiekiem rodzinnym (ma czworo dzieci, udane małżeństwo, urodzonego w dniu inauguracji prezydenckiej wnuka, ojcu zbudował dom nieopodal swojego), jest głęboko wierzący. Niech za dowód na odmienność (acz: w ramach podobnych do pewnego stopnia odruchów) Janukowycza i Poroszenki posłuży fakt, że o ile symbolem domu pierwszego był „złoty kibelek”, o tyle symbolem drugiego autorzy uczynili tytułowy kryształowy fortepian.

Gdy w 2013 r. pojawił się na Majdanie, ludzie początkowo patrzyli na niego nieufanie – jak na człowieka Janukowycza. Poroszenko potrafił odnaleźć się bowiem w różnych układach politycznych: zakładał Partię Regionów, był bliskim współpracownikiem Łeonida Kuczmy, po pomarańczowej rewolucji Wiktor Juszczenko widział w nim najlepszego kandydata na premiera, później był ministrem w rządzie Mykoły Azarowa, gabinetu obalonego przez ostatnią rewolucję (odszedł z niego na rok przed jej wybuchem). Gdy rozpoczynała się rewolucja godności, według sondaży zaledwie 4% Ukraińców oddałoby na niego głos w wyborach prezydenckich. Kilka miesięcy później wygrał je w pierwszej turze, stając się twarzą przemian. Potocki i Parafianowicz tłumaczą, w jaki sposób w ciągu kilku miesięcy został bohaterem narodowym.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się