Anna Mateja: Kiedy Pani Profesor wybierała studia na Politechnice Warszawskiej, planowała Pani…
Małgorzata Kujawińska: Zostać dziennikarzem, który pisze o nowych technologiach i mało znanych zjawiskach naukowych. W liceum sprawnie opanowywałam wiedzę i z przedmiotów humanistycznych, i ścisłych, więc dziennikarstwo wydawało się dobrym ich połączeniem. Na dodatek mówiłam biegle po angielsku, bo uczyłam się w liceum ogólnokształcącym z wykładowym angielskim. Za wyborem politechniki stała też przekora – starszy brat studiował fizykę na Uniwersytecie Warszawskim i nie chciałam iść w jego ślady, tylko wybrać własną drogę. Postawiłam na Wydział Mechaniki Precyzyjnej, gdzie poza inżynierią biomedyczną, metrologią, konstrukcją drobnych urządzeń i automatyką była też optyka, a potem jej nowoczesna wersja – fotonika.
Takie raczej „drobne rzeczy”, powiedziała Pani kiedyś… A jaki miały potencjał, możemy obserwować właśnie teraz, kiedy jadąc pociągiem w senny poranek do Warszawy, ludzie na smartfonach i laptopach załatwiają zdalnie pierwsze sprawy służbowe, pracują nad tabelkami i wykresami, co bardziej zrelaksowani – oglądają film.
Często nie zdając sobie sprawy, jakie rozwiązania w tych urządzeniach wykorzystano. Tymczasem, obok elektroniki, najważniejsza jest w nich fotonika – nauka o wykorzystaniu światła do zapisu, przenoszenia, modyfikacji i odtwarzania informacji. Jest ona również obecna w diagnostyce medycznej, terapii czy chirurgii laserowej oraz w produkcji, gdzie lasery stosuje się do cięcia, wiercenia, znakowania czy zmiany własności powierzchni. Dzisiaj wykorzystujemy ogromny zakres długości fali światła: od ultrafioletu do bardzo dalekiej podczerwieni, tzw. teraherców, kiedy długość fali sięga od 200 nanometrów do 1 milimetra. (Dla porównania: światło widoczne ludzkim okiem jest niewielkim wycinkiem tego zakresu, bo obejmuje długość fal od 380 do 760 nanometrów). W 1971 r., kiedy zostałam studentką, taka skala zastosowań światła była trudna do wyobrażenia. Moją uwagę skupiały wówczas lasery, wymyślone zaledwie 10 lat wcześniej.
W Polsce była w ogóle możliwa praca nad urządzeniem, które wykorzystuje zjawisko wymuszonej emisji wiązki światła?
Jak najbardziej, więc nie oglądaliśmy wiązki laserowej ani urządzeń zdolnych do jej emisji wyłącznie na ilustracjach w podręcznikach. Zespół naukowy z Politechniki Warszawskiej konkurował z badaczami z Wojskowej Akademii Technicznej, bo obu uczelniom zależało na pierwszeństwie w skonstruowaniu pierwszego polskiego lasera. Efekty prac wykorzystały Polskie Zakłady Optyczne, uruchamiając produkcję dużej gamy laserów. Powstały też pierwsze firmy budujące laserowe urządzenia medyczne. Nasz wydział kształcił kadry optyków-konstruktorów aparatury optycznej i fachowców, którzy pracowali nad rozwojem i zastosowaniami metod optycznych, wykorzystujących światło konwencjonalne i laserowe.