Domy kultury to lokalny przemytnik ambitnych rozrywek, mobilizator działań, miejsce, gdzie można wejść w bezpośredni kontakt z kulturą właśnie. Szeroko pojętą. Dotknąć, spróbować, zobaczyć. Przynajmniej w teorii. Często te instytucje, szczególnie w małych miastach, borykają się ze skromnymi budżetami, nie mogą przedrzeć się przez skostniałe układy i tradycyjne metody pracy, przez co ich oferta jest bardzo uboga. A lokalna społeczność nie jest świadoma, że w okolicy takie miejsce w ogóle istnieje. Na szczęście na mapie Polski pojawia się coraz więcej punktów prowadzonych przez niezwykłych ludzi, którym niestraszne są te ograniczenia. Potrzebne są otwartość i ogromna wytrwałość, ale nie powinno dziwić to nikogo, kto próbuje stworzyć coś inaczej. Nie jest to droga łatwa ani szybka, ale na pewno dająca sporą dozę satysfakcji.
INSPIRO
Beata Kwiecińska, Maciek Dąbrowski
„Żeby opisać INSPIRO, trzeba by napisać bajkę” – powiedział ktoś spoza instytucji. Inaczej trudno w to uwierzyć.
Ona jest stąd, z Podłęża. On z niedaleka, bo z Krakowa. Beata i Maciek poznali się w miejscu oddalonym o kilka tysięcy kilometrów – w Wielkiej Brytanii. W 2007 r. wrócili do Polski z olbrzymią potrzebą działania. Zafascynowani filmem Cinema Paradiso, zorganizowali pierwszą jego projekcję w kinie plenerowym. Postarali się o największy możliwy ekran, 16 × 9 m, nagłośnienie. Na projekcję przyszło 12 osób, w tym 8 znajomych. Ale wcale nie uznali tego za porażkę. Działali dalej, nawiązując coraz więcej kontaktów z okolicznymi instytucjami, władzami i przede wszystkim mieszkańcami. Nazywają to Czas BezDomu Kultury. Działali, organizując małe koncerty, spotkania, warsztaty gościnne tam, gdzie ktoś otworzył przed nimi swoje drzwi.
Zachwyceni inicjatywami ludzie pytali, gdzie na co dzień urzędują. Na stałe mieli tylko biuro w spiżarni rodziców Beaty. Działali tak dwa lata. W 2009 r., po wielu cotygodniowych spotkaniach z lokalnymi władzami, nastąpił przełom. Dostali do użytkowania budynek Gminnego Domu Kultury w Podłężu. Tym samym zostali pierwszą w Polsce organizacją pozarządową prowadzącą samorządowy dom kultury. W gorszą pogodę wiatr otwierał okna, ze ścian straszyła lamperia, a na wyposażeniu ostał się niedziałający komputer i jedno bardzo zmęczone pianino. Ale najważniejsze było dla nich to, że nareszcie mogli poczuć się u siebie. Postanowili zorganizować ogólnopolski konkurs architektoniczny Podziel Kwadrat na projekt wnętrza INSPIRO. Liczyli na propozycję aranżacji przestrzeni, która zaprasza, nikogo nie odrzuca, nie stwarza barier. Ze wspólnej pracy młodych architektów z doświadczonymi mentorami powstało na papierze coś, co Beata i Maciek zapragnęli jak najszybciej zrealizować. Tu pierwsza przeszkoda – do szybkiej realizacji potrzebny jest budżet remontowy, i to spory, którym nie dysponowali. Proces pozyskania funduszy obfitował w kilka zwrotów akcji: było zbieranie podpisów, wsparcie ludzi, kilka wyjazdów do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego do Warszawy, a nawet próba przekonania osób decyzyjnych ciasteczkami przygotowanymi przez jedną z mam dzieci z INSPIRO. Po ostatniej, ponadtrzygodzinnej rozmowie, kiedy usłyszeli tylko słowa podziwu i uzyskali informację o braku możliwości wsparcia finansowego, wychodząc, powiedzieli: „Ministerstwo próbuje złapać nas za nogi. To nawet nie jest podcinanie skrzydeł, bo my skrzydła już mamy”. Kiedy już myśleli, że wszystkie sposoby zawiodły, zadzwonił telefon z dobrą wiadomością. Nie mogli uwierzyć, że jednak fundusze zostały im przyznane. Ale na wszelki wypadek oddzwonili do ministerstwa, żeby sprawdzić, czy ktoś nie robi sobie jednak z nich kiepskiego żartu.