Trwają także prace nad jej sfilmowaniem. Skąd sukces powieści, w której – jak mógłby powiedzieć ktoś wyjątkowo złośliwy – główny bohater najwięcej uwagi poświęca zmywaniu naczyń? Okazuje się jednak, że Seiler doskonale wyczuł potrzeby dzisiejszych czytelników, oferując im utrzymaną w nieco nostalgicznym tonie opowieść o ucieczce od świata i poszukiwaniu wolności. Bohater powieści Ed Bendler, 24-letni student germanistyki ze wschodnioniemieckiego Halle, w chwili nagłego załamania postanawia „zdezerterować z życia” – jedzie na wyspę Hiddensee na Bałtyku, gdzie zatrudnia się jako pomywacz w miejscowej restauracji, której personel złożony jest z podobnych mu życiowych rozbitków. Jednym z nich jest posiadający rosyjskie korzenie Aleksander Krusowicz, czyli tytułowy Kruso – duchowy opiekun wyspiarskiej komuny, z którym Ed wchodzi w dziwną relację, balansującą na granicy przyjaźni i konfrontacji.
Skrótowy opis nie zapowiada fajerwerków, o których wspominają niemieccy krytycy, porównujący Kruso do Czarodziejskiej góry. To oczywiście analogia nieco na wyrost, choć nie ulega wątpliwości, że powieść Seilera jest ponadprzeciętna. O jej wartości decydują niuanse. Choćby poetyckie doświadczenie Seilera, który opisy hiperrealistycznych, odbieranych wszystkimi zmysłami szczegółów potrafi połączyć z oniryczną, surrealistyczną wręcz atmosferą. Niebagatelną rolę odgrywają kulturowe odniesienia – choćby do utopijnej Wyspy Huxleya i, rzecz jasna, Robisona Crusoe czy wspomnianego Mannowskiego arcydzieła, z którym Kruso zestawiane jest nie bez powodu (to poniekąd rewers Czarodziejskiej góry – z wyspą Hiddensee zamiast alpejskiego Davos, z powieściowymi odpowiednikami Castorpa, Settembriniego i Naphty oraz… z Krusem jako Kławdią).
Najistotniejsze jest jednak pomysłowe wyzyskanie miejsca i czasu akcji. Hiddensee nie jest bowiem zwykłą wyspą – na początku XX w. była głównym kierunkiem letnich podróży berlińskich intelektualistów, zaś w czasach NRD schronieniem dla niepokornych artystów. Hiddensee była też przez lata dla wschodnich Niemców, próbujących uciec przed socjalistycznym systemem, końcowym przystankiem w drodze na wymarzony Zachód. Akcja powieści nieprzypadkowo rozgrywa się latem i jesienią 1989 r., gdy Europa ulega przeobrażeniom politycznym o doniosłym historycznym znaczeniu. Edgar staje się mimowolnym świadkiem tego poruszenia – gdy w robociarskiej „kurtce Thälmanna” i z workiem z dederonu na ramieniu wyrusza z Halle nad morze, wzbudza podejrzenia wschodnioniemieckich policjantów. Kilka miesięcy później, niespełna rok przed oficjalnym zjednoczeniem Niemiec, otworzono granice – i Edgar stał się pełnoprawnym obywatelem świata.
Wolność jednych jest przekleństwem dla innych – Kruso, niepotrzebny prorok, umiera. Komuna na Hiddensee okazuje się zbędną farsą – i dla tych, którzy marzyli o ucieczce na Zachód, i dla tych, którzy, jak Kruso, chcieli „chronić korzenie wolności przed zbliżającym się potokiem szlaki, przed lawinami o niebywałym zapachu, niebywale nęcącymi, łagodnymi szlamami o miłym wyglądzie”. Swoją powieścią Seiler zdaje poetycki raport z upadku ostatniego bastionu idealizowanej wolności. To świetnie opisany kres bałtyckiej utopii.