Dla trojga przyjaciół (Marii, Benia i narratora powieści Muszyńskiego) Banach jest superbohaterem: też pochodzi z Miasteczka, jest z nim sentymentalnie związany, ale nie dał się przygnieść temu związkowi, wyczuwa każdą z nadchodzących zmian i potrafi nie tylko się do niej przygotować, ale też zarobić na niej mnóstwo pieniędzy. Młodzi teoretycznie startują z tego samego miejsca, lecz praktycznie żyją w zupełnie innym świecie. Z perspektywy Wysp Brytyjskich, na których pracują, by zgromadzić kapitał założycielski swojej firmy, jest to świat podległy. Z perspektywy birmańskich kobiet, których pracę wyzyskują, to część świata pierwszego. Beniu i Maria wyznają religię zysku, który należy osiągnąć wbrew zasadom i kosztom, uderzając w każdego, kto stanie na drodze, i „zagarniając” wszystkich, których da się wykorzystać i wyrzucić, gdy już odegrają swoją rolę. Muszyński analizuje rewolucję (a może lepiej: katastrofę?), jaka dokonała się w potransformacyjnej Polsce, zadając kluczowe pytanie: czym dzisiaj jest praca? Dla poprzedniego pokolenia mogła być etosem, służbą czy losem, dla ich dorosłych dzieci już tym być nie może i nie da się zbudować takiego słownika, który umożliwiłby między nimi porozumienie. Fajrant można czytać jak nową Ziemię obiecaną, ale i jak traktat o zbuntowanych zbędnych ludziach, wyzutych z poczucia przynależności i odpowiedzialności. Tych troje z Miasteczka idzie po swoje, a raczej cudze i nie zatrzyma się, bo wie, że byłby to koniec gry.
_
Andrzej Muszyński
Fajrant
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 320