Mimo takich rozproszonych (np. w korespondencji) ustępów aż do głośnej publikacji Czarnych zeszytów dominowała apologetyczna teza, że wprawdzie Heidegger angażował się w narodowy socjalizm, ale antysemitą nie był. Tak utrzymywał uparcie m.in. Rüdiger Safranski w jego biografii. Ocenę tę na pewno wzmacniał fakt, że w kręgu osób, które otaczały filozofa, byli m.in. Hannah Arendt, Emmanuel Lévinas, Paul Celan, Leo Strauss, Hans Jonas, Elisabeth Blochmann, dla których autor W drodze do języka był nauczycielem, uwielbianym myślicielem czy kochankiem. Dziś wiemy, że oprawione czarną tkaniną notatniki, na które składają się 34 zeszyty (do chwili obecnej opublikowano część obejmującą zapiski do 1948 r.), domagają się korekty, a być może – całkowitej rewizji tej opinii.
Antysemickość zeszytów, które Heidegger kazał opublikować jako ostatnie ogniwo dzieł zebranych, jest niepowątpiewalna. Uruchamia to (jeszcze przed lekturą) serię pytań: o status tych zapisków, ich miejsce w całym korpusie dzieł, o to, czy wątpliwe (lub po prostu: haniebne) ustępy dają się myśleć jako momentalne oślepienie, wypadek przy ( filozoficznej) pracy, czy może nie da się już pisać o filozofii Heideggera poza tym ciemnym pasmem i należy ją odrzucić w całości jako nieusuwalnie zatrutą. Na te wszystkie pytania próbuje udzielić odpowiedzi Trawny, pisząc komentarz na gorąco, przed publikacją kolejnych woluminów Czarnych zeszytów
Według filozofa i wydawcy Heideggera antysemityzm, który zakaża odtajnione zapiski, kontaminuje, czyli dotyka również innych dzieł . Kontaminacja, powiada, „atakuje obrzeża myśli, jednocześnie je mieszając i rozkładając”. Zamysłem książki jest śledzenie tego ruchu, pokazanie, jak dalece sięga ów proces, jak bardzo antysemickość stygmatyzuje myśl Heideggera.
Chcąc bronić autora Bycia i czasu, powiada się często, że jego antysemityzm nie był biologiczny, tzn. taki, jakim ociekał wulgarny nazizm. Jednak szukanie jego filozoficznego uzasadnienia może być znacznie gorsze (tak np. w dyskusji o książce Cezarego Wodzińskiego: Metafizyka i metapolityka stwierdziła Agata Bielik-Robson). Czy więc antysemityzm obejmuje całkowicie dzieje bycia, tj. myślenie ontohistoryczne? Według Trawnego nie można z całą pewnością mówić o „antysemickiej filozofii” Heideggera. Nie da się jednak też uchylić przed zestawieniem pragnienia „oczyszczenia bycia” z wiadomymi fantazmatami czystości znanymi choćby z ustaw norymberskich. Staje się jasne, że kto chce dziś myśleć z Heideggerem, ten musi zdawać sobie sprawę z antysemickich implikacji pewnych jego uwag.
W tej sprawie nie można zapomnieć jeszcze o jednym. W zeszytach znajduje się wiele słów o cierpieniu Niemców, nie ma natomiast żadnego o cierpieniu Żydów. Ta cisza, o jakiej pisze także Trawny, powinna już zawsze dźwięczeć, ilekroć chcemy filozofować z autorem Czasu światoobrazu i przejmujących ustępów Bycia i czasu.