fbpx
Paweł Jasnowski grudzień 2017

Zranienie myślenia

W Filozoficznej autobiografii Karl Jaspers tak relacjonował rozmowę z Heideggerem: „Mówiłem o kwestii żydowskiej, o groźnym nonsensie »mędrców Syjonu«. »Przecież istnieje niebezpieczny, międzynarodowy związek żydowski«” – odparł z pełnym przekonaniem autor Bycia i czasu.

Artykuł z numeru

Czy ludzie są z natury religijni?

Czy ludzie są z natury religijni?

Mimo takich rozproszonych (np. w korespondencji) ustępów aż do głośnej publikacji Czar­nych zeszytów dominowała apo­logetyczna teza, że wprawdzie Heidegger angażował się w naro­dowy socjalizm, ale antysemitą nie był. Tak utrzymywał uparcie m.in. Rüdiger Safranski w jego biografii. Ocenę tę na pewno wzmacniał fakt, że w kręgu osób, które ota­czały filozofa, byli m.in. Hannah Arendt, Emmanuel Lévinas, Paul Celan, Leo Strauss, Hans Jonas, Elisabeth Blochmann, dla któ­rych autor W drodze do języka był nauczycielem, uwielbianym myślicielem czy kochankiem. Dziś wiemy, że oprawione czarną tka­niną notatniki, na które składają się 34 zeszyty (do chwili obecnej opublikowano część obejmującą zapiski do 1948 r.), domagają się korekty, a być może – całkowitej rewizji tej opinii.

Antysemickość zeszytów, które Heidegger kazał opubli­kować jako ostatnie ogniwo dzieł zebranych, jest niepowątpiewalna. Uruchamia to (jeszcze przed lek­turą) serię pytań: o status tych zapisków, ich miejsce w całym korpusie dzieł, o to, czy wątpliwe (lub po prostu: haniebne) ustępy dają się myśleć jako momentalne oślepienie, wypadek przy ( filo­zoficznej) pracy, czy może nie da się już pisać o filozofii Heideggera poza tym ciemnym pasmem i należy ją odrzucić w całości jako nieusuwalnie zatrutą. Na te wszystkie pytania próbuje udzielić odpowiedzi Trawny, pisząc komentarz na gorąco, przed publi­kacją kolejnych woluminów Czar­nych zeszytów

Według filozofa i wydawcy Heideggera antysemityzm, który zakaża odtajnione zapiski, kon­taminuje, czyli dotyka również innych dzieł . Kontaminacja, powiada, „atakuje obrzeża myśli, jednocześnie je mieszając i rozkła­dając”. Zamysłem książki jest śle­dzenie tego ruchu, pokazanie, jak dalece sięga ów proces, jak bardzo antysemickość stygmatyzuje myśl Heideggera.

Chcąc bronić autora Bycia i czasu, powiada się często, że jego antysemityzm nie był biologiczny, tzn. taki, jakim ociekał wulgarny nazizm. Jednak szukanie jego filo­zoficznego uzasadnienia może być znacznie gorsze (tak np. w dyskusji o książce Cezarego Wodzińskiego: Metafizyka i metapolityka stwier­dziła Agata Bielik-Robson). Czy więc antysemityzm obejmuje cał­kowicie dzieje bycia, tj. myślenie ontohistoryczne? Według Trawnego nie można z całą pewnością mówić o „antysemickiej filozofii” Heideggera. Nie da się jednak też uchylić przed zestawieniem pra­gnienia „oczyszczenia bycia” z wia­domymi fantazmatami czystości znanymi choćby z ustaw norym­berskich. Staje się jasne, że kto chce dziś myśleć z Heideggerem, ten musi zdawać sobie sprawę z antysemickich implikacji pew­nych jego uwag.

W tej sprawie nie można zapo­mnieć jeszcze o jednym. W zeszy­tach znajduje się wiele słów o cier­pieniu Niemców, nie ma natomiast żadnego o cierpieniu Żydów. Ta cisza, o jakiej pisze także Trawny, powinna już zawsze dźwięczeć, ile­kroć chcemy filozofować z autorem Czasu światoobrazu i przejmują­cych ustępów Bycia i czasu.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się