fbpx
Mateusz Szczerba styczeń 2018

Gombrowicz (wreszcie) dobrze utemperowany

Pisarz, jaki widnieje na odmalowanym przez Klementynę Suchanow portrecie, to w pierwszej kolejności debiutant życiowy

Artykuł z numeru

Lekcje Baumana

Lekcje Baumana

Nie wiadomo właściwie, jak mówić o tej książce. Z dwóch zasadniczych powodów. Przede wszystkim dlatego że tony papieru już w związku z nią zaczerniono. A i spotkań jej poświęconych – rozmów festiwalowych i telewizyjnych; kawiarnianych i akademickich – nie brakowało. Wokół dwutomowej biografii Gombrowicza – zatytułowanej po prostu: Gombrowicz. Ja, geniusz – panuje więc wzmożony ruch (co nie dziwi w ogóle, jeśli wziąć pod uwagę, że czekać na nią mogło przynajmniej kilka czytelniczych pokoleń), za którym nadążyć nie sposób, i ścisk – ścisk, rzecz jasna, bibliograficznej natury – spowodowany sporą liczbą komentarzy, „przypisów” i polemik, jakie w związku z jej publikacją poczęto gęsto i chętnie rozsiewać w prasie i w internetowych sztambuchach.

Drugi powód nie mniej jest od pierwszego prozaiczny i oczywisty. Bohaterem książki uczyniła bowiem Suchanow pisarza, którego – a sąd ten, trzeba przypomnieć, zdążył już urosnąć do rangi literaturoznawczego komunału – uznać wypada za jednego z najwytrawniejszych egzegetów swoich dzieł. Jak więc o tej książce pisać, nie powtarzając tego, co powiedziano o niej już wcześniej, być może nawet zręczniej i lepiej? Jak – mówiąc językiem samego Gombrowicza – „dobrać się” do niej i które drzwi odemknąć (ale także: jakie wątki i motywy przywołać?), by nie osunąć się w banał i powiedzieć coś zajmującego?

*

Wydaje mi się, że niemało pożytku może przynieść taka np. lektura, która książkę Suchanow osadzi wreszcie w kręgu intuicji zarysowanych swego czasu przez Janusza Margańskiego w, świetnym skądinąd, Gombrowiczu wiecznym debiutancie. Teza wyjściowa tej książki wyłożona została w tytule, ale przypomnijmy ją dla porządku. Autor Ferdydurke, jak go widzi Margański, to – tu niespodzianek nie ma – tytułowy „wieczny debiutant”: pisarz, któremu właściwie nie było nigdy dane zaznać stabilizacji, albowiem swoją walkę o uznanie zmuszony był (przez środowisko, przez okoliczności oraz, jak pisał w Dzienniku, przez Historię) po wielekroć zaczynać od nowa. Badaczowi chodzi jednak w pierwszym rzędzie o to, jak Gombrowicz odnajduje się w świecie za pomocą i pośrednictwem literatury („Los debiutanta nieuchronnie musi spełniać się w literaturze i poprzez literaturę” – Gombrowicz wieczny debiutant, s. 23); egzystencjalny wymiar jego debiutów ma dla niego raczej drugorzędne znaczenie. Suchanow sadowi się tymczasem na marginesach jego projektu, decydując się na opowieść, która tylko do pewnego stopnia będzie z nim zgodna.

Gombrowicz, jaki widnieje na odmalowanym przez nią portrecie, to zatem, w pierwszej kolejności, debiutant życiowy. Owszem, to nadal wytrawny polemista, literacki niby-Syzyf gramolący się niestrudzenie ku szczytom pisarskiego parnasu, autor zaskakująco trafnych diagnoz politycznych i, zapewne, jeden z najciekawszych polskich epistolografów. Ale to właśnie Gombrowicz-który-wkracza-w-świat (czy też pewna społeczna rola, którą można by taką etykietą opatrzyć) jest tej książki bohaterem pierwszym i wyróżnionym. Nic dziwnego: życie autora Pornografii układało się przecież niemal od samego początku w nieprzerwaną serię inicjacji, których zwieńczeniem, ale i najjaskrawszym przejawem, była jego „wyprawa” do Argentyny (w której, uciekając przed widmem wojny, zdecydował się zamieszkać) i 20 lat od niej późniejsza podróż „po sławę” – na podbój literackiej Europy – rozpisana między Berlinem a Paryżem i między Paryżem a Vence. To są jednak fakty całkiem nieźle już znane i nie trzeba było wcale Suchanow, aby szersza publiczność mogła się o nich dowiedzieć. Na czym więc polega prawdziwe osiągnięcie autorki? Gdzie tkwi oryginalność projektu?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się